czwartek, 14 lutego 2013

1



                Jest sobota, 8 rano a ja wstaję. Czego się nie robi dla przyjaciół i oczywiście dla siatkówki. Dziś jadę do Rzeszowa na turniej, 3 dni i 6 meczów. Czekałam na to całe wakacje, co to będą za emocje.
-Mela!!!! Wstajesz?!
Mela? Mela to ja, a dokładniej Amelia Abderman. Lat 20. Jak narzekacie na swoje nazwisko to co ja mam powiedzieć? Nie dość, że na początku alfabetu i w szkole przeżywałam koszmar, to jeszcze z kosmosu wyciągnięte, tyle ludzi łamie sobie na nim język, sama nie byłam lepsza. Jak byłam mała to mówiłam, że nazywam się Amelka  Abdżżż. Skąd mi się to wzięło, to nikt nie wie.
-Tak, już wstałam.
-To chodź szybko jeść śniadanie - powiedziała mama - No i jeszcze musisz się skończyć pakować. Co Ci przyszykować do jedzenia, bo przecież o samej wodzie tam żyć nie będziecie.
-Mamo, damy sobie radę. Przecież  my nie mamy 8 lat.
No i tak zleciał cały poranek. Biegałam po domu i szukałam potrzebnych rzeczy . Boże one zawsze muszą się pochować w najmniej odpowiednich momentach. Wychodząc z domu przypomniałam sobie, że nie mam słuchawek. I co ja bym robiła przez całą drogę, przecież bym się zanudziła słuchając o tych wszystkich szmatkach co Ci wszyscy ludzie kupili na targu. Szybko pobiegłam do pokoju i ruszyłam do poszukiwań. Znalazły się pod łóżkiem, a przysięgłabym, że ostatni raz widziałam je na biurku. Ledwo co zdążyłam na autobus. Na szczęście nie odjechał i nawet miejsce siedzące znalazłam. W końcu mogłam zanurzyć się w nutach mojej ulubionej muzyki. I tak minęła mi cała droga do Rzeszowa, która nie była znowu taka długa bo tylko 1,5 h.  Przecież ze Stalowej Woli nie jedzie się pół dnia. 
W Rzeszowie wsiadłam w kolejny autobus i pojechałam na mieszkanie. Niestety jeszcze nie na moje, bo jeszcze nie mam kluczy, tylko do mojej przyjaciółki. Ona powinna tam już być. I się nie myliłam.
-Mela no w końcu jesteś. Ile można na Ciebie czekać? Musimy się jeszcze przecież przyszykować, bo jak motłoch nie pójdziemy na mecz.
-Spokojnie, mamy jeszcze 3 godziny. Bez problemu się wyrobimy. Emilka a masz koszulkę? Bo mi tata wczoraj kupił. Skakałam pod sufit ze szczęścia.
-A głowy czasem nie rozbiłaś? No pewnie, że mam. Trzy razy sprawdzałam czy spakowałam.
                Emilia Malinowska to moja przyjaciółka. Znamy się tylko rok bo, poznałyśmy się na uczelni ale od razu zaczęłyśmy się razem trzymać. Wszyscy mówią na nią Mila, i przez to na uczelni śmieją się z nas, że tworzymy taki mały klub M&M’s, bo nie dość że obydwie mamy M w naszych zdrobnieniach to jeszcze się zajadamy tymi cukierkami.
                Po 2 godzinach byłyśmy najedzone i gotowe, żeby wyjść na mecz.  Po dokonaniu ostatnich poprawek wyszłyśmy z mieszkania. Jak zwykle się spóźniłyśmy, bo uciekł nam autobus i musiałyśmy iść na piechotę. Gdy weszłyśmy na halę mecz już trwał.
-Mówiłam, że nie mamy czasu, ale ty mnie nigdy nie słuchasz. – marudziła Mila
-Spokojnie to dopiero sam początek, a poza tym Resovia jeszcze nie gra. Oni grają dopiero drugi mecz.
-No wiem, ale i tak wolę oglądać wszystkie mecze, w końcu po to przyjechałam.
-No w sumie racja. Dlatego jutro wychodzimy wcześniej.
-No tak, tak. Mela, wzięłaś aparat?
-Powinien być w torebce,  popatrz tam a ja się w końcu rozbiorę.
                Mecz pomiędzy Generali Haching a Fenerbahce Stambuł, był dość ciekawy, ale my z niecierpliwością czekałyśmy na mecz pomiędzy Asseco Resowia a Jastrzębskim Węglem.  Przed meczem była prezentacja drużyny. Nie wytrzymałyśmy na swoich miejscach, chciałyśmy podejść jak najbliżej. Po wszystkich oficjalnych wystąpieniach zaczął się mecz. Darłyśmy się na całe gardło. Nie mogłyśmy usiedzieć na miejscu. W połowie 3 seta zaczęłam głośno liczyć odbicia piłki i Mila potem chciała dać sobie rękę uciąć że usłyszał to Bartman.
-No mówię Ci, jak się tak darłaś to się popatrzył w naszą stronę i nawet uśmiechną – twierdziła Mila
-Weź, głupia jesteś, przecież on przez te wszystkie krzyki własnych myśli nie słyszy i miałby nas słyszeć?
-Wiem, co widziałam.
-Ty lepiej zacznij mecz oglądać a nie zawodników. RAZ!! DWA!! TRZY!! JESTTTT!!!
-No patrz, znowu się patrzy. Teraz to już na 100% na nas!
-To mu pomachaj i daj mi oglądać mecz.
                Resovia wygrała z Jastrzębiem 3-1. W szampańskich humorach wracałyśmy na mieszkanie. Mimo późnej godziny śpiewałyśmy różne piosenki. Jedna babcia nawet kazała nam się puknąć w głowę, ale to nie zepsuło naszych humorów. W końcu nasz zespół wygrał mecz , i widziałyśmy swoich idoli i nawet mamy z niektórymi zdjęcia.
                Rano wstałyśmy o 10, a ponieważ nie było nic na śniadanie to ja poszłam do sklepu a Mila wzięła w tym czasie szybki prysznic.     
-No w końcu, już myślałam że się utopiłaś w tej łazience. Ja zdążyłam pójść do sklepu i wrócić.
-Oj nie czepiaj się Mela, bo ty lepsza nie jesteś, ile wczoraj siedziałaś w tej łazience?
-Oj tam oj tam, ty lepiej laptopa przynieś bo musimy zdjęcia obejrzeć.
-A zrzuciłaś je z aparatu?
-Tak, w nocy jak spałaś. Tak chrapałaś, że się usnąć nie dało.
-Ty weź już nie zmyślaj tylko rób te kanapki a ja idę po laptopa.
                Po szybkim śniadaniu zabrałyśmy się za oglądanie zdjęć. Śmiechu było dużo. Mój talent do psucia zdjęć ujrzał światło dzienne. Połowa zdjęć które zrobiłam była rozmazana.
-Dziś ja robię wszystkie zdjęcia – śmiała się Mila – ty masz zakaz dotykania aparatu.
-Tak? Zakaz? A kto Ci zrobi zdjęcia z siatkarzami? Bo chyba nie sama?
-No dobra, ale jak zepsujesz jakieś zdjęcie to śpisz na podłodze.
                Ponieważ pierwszy mecz zaczynał się o 17 postanowiłyśmy wyjść o 15.30, żeby dziś się nie spóźnić. I takim oto sposobem na hali znalazłyśmy się wcześniej i nawet zahaczyłyśmy o rozgrzewkę. Pierwszy mecz jaki był rozgrywany tego dnia był to mecz pomiędzy Jastrzębiem a Fenerbahce. Oczywiście Jastrzębie wygrało, a my bardzo mocno im kibicowałyśmy. Teraz przyszła kolej na mecz pomiędzy Resovią a  Generali. W czasie tego meczu przyszedł do nas kolega, który zobaczył nas z drugiej strony hali. Śmiał się, że tak przeżywamy mecz, ale inaczej się nie dało. Mila znowu coś tam marudziła, że Bartman się na nas patrzy, ale i dziś w to nie uwierzyłam, bo siedziałyśmy nad klubem kibica (tak jak wczoraj) i to pewnie na nich się patrzył i szukał znajomych. Dzisiaj też Resovia wygrała, dzięki czemu nie opuszczały nas dobre humory i w ten wieczór.
                Ostatni dzień  turnieju minął nam bardzo szybko, nawet nie spostrzegłyśmy kiedy trzeba było wychodzić na mecze. Dziś miałyśmy miejsca po drugiej stronie sali, więc miałyśmy lepszy widok na wszystko, bo znalazłyśmy się bliżej boiska.  W pierwszym meczu Jastrzębie pokonało Generali 3-2. Ponieważ to spotkanie trwało długo to mecz Resovi z Fenerbahce przesunął się o jakieś pół godziny. I tym razem bardzo mocno i głośno kibicowałyśmy.
-Teraz mi nie powiesz że mam zwidy! Przed chwilą pokazywał na nas palcem i mówił coś do Igły. – krzyczała Mila
-Nie wiem, nie widziałam. A nawet jak tak to co? Przyszłyśmy i mocno im kibicujemy to się z tego cieczą. A ty co się tak tym podniecasz?
-Nie nic. Po prostu mówię. Chce Ci udowodnić, że nie mam jakiś zwidów.
-No dobra niech Ci będzie. Nie masz. Zadowolona?
-No pewnie – krzyknęła pełna satysfakcji - Patrz na wynik, zaraz będzie koniec.
                Emilka miała racje. Mecz skończył się wynikiem 3-0 dla Resovi, co zakończyło cały turniej.
                Następnego dnia wracałyśmy do domu. Byłyśmy bardzo zadowolone z tego, że przyjechałyśmy na ten turniej. Następnym razem jak wrócimy do Rzeszowa to już nie na kolejny mecz, tylko już na studia. Wielkimi krokami zbliża się październik. Zdałyśmy wszystko w pierwszych terminach, więc wakacje miałyśmy bezstresowe. W sumie to nie możemy się już doczekać, żeby się spotkać ze znajomymi, bo do nauki nie śpieszy nam się ani trochę. Czekałyśmy z niecierpliwością, co przyniesie nam nowy rok nauki w Rzeszowie, ale nikt nie spodziewał się tego co się wydarzyło. :) 

~~

Witam na moim pierwszym blogu;) Mam nadzieję, że się wam spodoba;) Nowe rozdziały będą dodawane tak mniej więcej co tydzień;) Mam nadzieję że wam się spodoba;)
Buziaczki;**  

4 komentarze:

  1. Dziękuję Ci za poinformowanie mnie o swoim blogu, bo uwielbiam czytać nowe historie! Podziwiam też, że nadrobiłaś mojego poprzedniego bloga. Znając siebie, to pewnie mi by się nie chciało czytać tych 25 rozdziałów. Ale za to też Ci dziękuję! :) Domyślam się, że dziewczyny będą miały rok pełen wrażeń, nie tylko ze względu na zajęcia. Trochę tylko żałuję, że w Twoim rozdziale to Resovia wygrała z Jastrzębiem ;p Bo dla mnie Polskie Koksy to drużyna numer jeden! ;) Mila jak wypatrywała spojrzeń Bartmana! Ciekawe czym tak zainteresowały siatkarza ;) Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam, Embouteillages ;* ps.: nawiązując do Twojego poprzedniego wpisu, potwierdzam, że w sesji mam najlepszą wenę do pisania, nie do nauki oczywiście ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuje Ci że zechciałaś czytać moje wypociny;* ja uwielbiam czytać skończone, bo nie muszę czekać na kolejny rozdział, a to czasem jest bardzo frustrujące;)) No ja całym sercem jestem za Rzeszowem;PP a co do wyniku, to turniej jest oparty na faktach, więc niestety Jastrzębie musiało przegrać też u mnie w opowiadaniu;)) no a dziewczyny będą miały bardzo ciekawy rok;))

      Usuń
    2. hej! zapraszam na ósemkę na http://time-for-a-new-life.blogspot.com buziaki ;*

      Usuń
  2. Dziękuję za informację na moim blogu ;) Pierwszy rozdział mi się podoba i jestem ciekawa co takiego wydarzy się w tym Rzeszowie... :P Zapraszam na kolejny rozdział do siebie :) http://escapefromthememories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń