Jest
sobota, 8 rano a ja wstaję. Czego się nie robi dla przyjaciół i oczywiście dla
siatkówki. Dziś jadę do Rzeszowa na turniej, 3 dni i 6 meczów. Czekałam na to
całe wakacje, co to będą za emocje.
-Mela!!!! Wstajesz?!
Mela? Mela to ja, a dokładniej
Amelia Abderman. Lat 20. Jak narzekacie na swoje nazwisko to co ja mam
powiedzieć? Nie dość, że na początku alfabetu i w szkole przeżywałam koszmar,
to jeszcze z kosmosu wyciągnięte, tyle ludzi łamie sobie na nim język, sama nie
byłam lepsza. Jak byłam mała to mówiłam, że nazywam się Amelka Abdżżż. Skąd mi się to wzięło, to nikt nie
wie.
-Tak, już wstałam.
-To chodź szybko jeść śniadanie - powiedziała mama - No i
jeszcze musisz się skończyć pakować. Co Ci przyszykować do jedzenia, bo
przecież o samej wodzie tam żyć nie będziecie.
-Mamo, damy sobie radę. Przecież my nie mamy 8 lat.
No i tak zleciał cały poranek.
Biegałam po domu i szukałam potrzebnych rzeczy . Boże one zawsze muszą się
pochować w najmniej odpowiednich momentach. Wychodząc z domu przypomniałam
sobie, że nie mam słuchawek. I co ja bym robiła przez całą drogę, przecież bym
się zanudziła słuchając o tych wszystkich szmatkach co Ci wszyscy ludzie kupili
na targu. Szybko pobiegłam do pokoju i ruszyłam do poszukiwań. Znalazły się pod
łóżkiem, a przysięgłabym, że ostatni raz widziałam je na biurku. Ledwo co zdążyłam
na autobus. Na szczęście nie odjechał i nawet miejsce siedzące znalazłam. W
końcu mogłam zanurzyć się w nutach mojej ulubionej muzyki. I tak minęła mi cała
droga do Rzeszowa, która nie była znowu taka długa bo tylko 1,5 h. Przecież ze Stalowej Woli nie jedzie się pół
dnia.
W Rzeszowie wsiadłam w kolejny
autobus i pojechałam na mieszkanie. Niestety jeszcze nie na moje, bo jeszcze
nie mam kluczy, tylko do mojej przyjaciółki. Ona powinna tam już być. I się nie
myliłam.
-Mela no w końcu jesteś. Ile można na Ciebie czekać? Musimy
się jeszcze przecież przyszykować, bo jak motłoch nie pójdziemy na mecz.
-Spokojnie, mamy jeszcze 3 godziny. Bez problemu się
wyrobimy. Emilka a masz koszulkę? Bo mi tata wczoraj kupił. Skakałam pod sufit
ze szczęścia.
-A głowy czasem nie rozbiłaś? No pewnie, że mam. Trzy razy
sprawdzałam czy spakowałam.
Emilia
Malinowska to moja przyjaciółka. Znamy się tylko rok bo, poznałyśmy się na
uczelni ale od razu zaczęłyśmy się razem trzymać. Wszyscy mówią na nią Mila, i
przez to na uczelni śmieją się z nas, że tworzymy taki mały klub M&M’s, bo
nie dość że obydwie mamy M w naszych zdrobnieniach to jeszcze się zajadamy tymi
cukierkami.
Po 2
godzinach byłyśmy najedzone i gotowe, żeby wyjść na mecz. Po dokonaniu ostatnich poprawek wyszłyśmy z
mieszkania. Jak zwykle się spóźniłyśmy, bo uciekł nam autobus i musiałyśmy iść
na piechotę. Gdy weszłyśmy na halę mecz już trwał.
-Mówiłam, że nie mamy czasu, ale ty mnie nigdy nie słuchasz.
– marudziła Mila
-Spokojnie to dopiero sam początek, a poza tym Resovia
jeszcze nie gra. Oni grają dopiero drugi mecz.
-No wiem, ale i tak wolę oglądać wszystkie mecze, w końcu po
to przyjechałam.
-No w sumie racja. Dlatego jutro wychodzimy wcześniej.
-No tak, tak. Mela, wzięłaś aparat?
-Powinien być w torebce,
popatrz tam a ja się w końcu rozbiorę.
Mecz
pomiędzy Generali Haching a Fenerbahce Stambuł, był dość ciekawy, ale my z
niecierpliwością czekałyśmy na mecz pomiędzy Asseco Resowia a Jastrzębskim
Węglem. Przed meczem była prezentacja
drużyny. Nie wytrzymałyśmy na swoich miejscach, chciałyśmy podejść jak
najbliżej. Po wszystkich oficjalnych wystąpieniach zaczął się mecz. Darłyśmy
się na całe gardło. Nie mogłyśmy usiedzieć na miejscu. W połowie 3 seta
zaczęłam głośno liczyć odbicia piłki i Mila potem chciała dać sobie rękę uciąć
że usłyszał to Bartman.
-No mówię Ci, jak się tak darłaś to się popatrzył w naszą
stronę i nawet uśmiechną – twierdziła Mila
-Weź, głupia jesteś, przecież on przez te wszystkie krzyki
własnych myśli nie słyszy i miałby nas słyszeć?
-Wiem, co widziałam.
-Ty lepiej zacznij mecz oglądać a nie zawodników. RAZ!!
DWA!! TRZY!! JESTTTT!!!
-No patrz, znowu się patrzy. Teraz to już na 100% na nas!
-To mu pomachaj i daj mi oglądać mecz.
Resovia
wygrała z Jastrzębiem 3-1. W szampańskich humorach wracałyśmy na mieszkanie.
Mimo późnej godziny śpiewałyśmy różne piosenki. Jedna babcia nawet kazała nam
się puknąć w głowę, ale to nie zepsuło naszych humorów. W końcu nasz zespół
wygrał mecz , i widziałyśmy swoich idoli i nawet mamy z niektórymi zdjęcia.
Rano
wstałyśmy o 10, a ponieważ nie było nic na śniadanie to ja poszłam do sklepu a
Mila wzięła w tym czasie szybki prysznic.
-No w końcu, już myślałam że się utopiłaś w tej łazience. Ja
zdążyłam pójść do sklepu i wrócić.
-Oj nie czepiaj się Mela, bo ty lepsza nie jesteś, ile
wczoraj siedziałaś w tej łazience?
-Oj tam oj tam, ty lepiej laptopa przynieś bo musimy zdjęcia
obejrzeć.
-A zrzuciłaś je z aparatu?
-Tak, w nocy jak spałaś. Tak chrapałaś, że się usnąć nie
dało.
-Ty weź już nie zmyślaj tylko rób te kanapki a ja idę po
laptopa.
Po
szybkim śniadaniu zabrałyśmy się za oglądanie zdjęć. Śmiechu było dużo. Mój
talent do psucia zdjęć ujrzał światło dzienne. Połowa zdjęć które zrobiłam była
rozmazana.
-Dziś ja robię wszystkie zdjęcia – śmiała się Mila – ty masz
zakaz dotykania aparatu.
-Tak? Zakaz? A kto Ci zrobi zdjęcia z siatkarzami? Bo chyba
nie sama?
-No dobra, ale jak zepsujesz jakieś zdjęcie to śpisz na
podłodze.
Ponieważ
pierwszy mecz zaczynał się o 17 postanowiłyśmy wyjść o 15.30, żeby dziś się nie
spóźnić. I takim oto sposobem na hali znalazłyśmy się wcześniej i nawet
zahaczyłyśmy o rozgrzewkę. Pierwszy mecz jaki był rozgrywany tego dnia był to
mecz pomiędzy Jastrzębiem a Fenerbahce. Oczywiście Jastrzębie wygrało, a my
bardzo mocno im kibicowałyśmy. Teraz przyszła kolej na mecz pomiędzy Resovią
a Generali. W czasie tego meczu
przyszedł do nas kolega, który zobaczył nas z drugiej strony hali. Śmiał się,
że tak przeżywamy mecz, ale inaczej się nie dało. Mila znowu coś tam marudziła,
że Bartman się na nas patrzy, ale i dziś w to nie uwierzyłam, bo siedziałyśmy
nad klubem kibica (tak jak wczoraj) i to pewnie na nich się patrzył i szukał
znajomych. Dzisiaj też Resovia wygrała, dzięki czemu nie opuszczały nas dobre
humory i w ten wieczór.
Ostatni
dzień turnieju minął nam bardzo szybko,
nawet nie spostrzegłyśmy kiedy trzeba było wychodzić na mecze. Dziś miałyśmy miejsca
po drugiej stronie sali, więc miałyśmy lepszy widok na wszystko, bo znalazłyśmy
się bliżej boiska. W pierwszym meczu Jastrzębie
pokonało Generali 3-2. Ponieważ to spotkanie trwało długo to mecz Resovi z
Fenerbahce przesunął się o jakieś pół godziny. I tym razem bardzo mocno i
głośno kibicowałyśmy.
-Teraz mi nie powiesz że mam zwidy! Przed chwilą pokazywał
na nas palcem i mówił coś do Igły. – krzyczała Mila
-Nie wiem, nie widziałam. A nawet jak tak to co? Przyszłyśmy
i mocno im kibicujemy to się z tego cieczą. A ty co się tak tym podniecasz?
-Nie nic. Po prostu mówię. Chce Ci udowodnić, że nie mam
jakiś zwidów.
-No dobra niech Ci będzie. Nie masz. Zadowolona?
-No pewnie – krzyknęła pełna satysfakcji - Patrz na wynik,
zaraz będzie koniec.
Emilka
miała racje. Mecz skończył się wynikiem 3-0 dla Resovi, co zakończyło cały
turniej.
Następnego
dnia wracałyśmy do domu. Byłyśmy bardzo zadowolone z tego, że przyjechałyśmy na
ten turniej. Następnym razem jak wrócimy do Rzeszowa to już nie na kolejny mecz,
tylko już na studia. Wielkimi krokami zbliża się październik. Zdałyśmy wszystko
w pierwszych terminach, więc wakacje miałyśmy bezstresowe. W sumie to nie
możemy się już doczekać, żeby się spotkać ze znajomymi, bo do nauki nie śpieszy
nam się ani trochę. Czekałyśmy z niecierpliwością, co przyniesie nam nowy rok
nauki w Rzeszowie, ale nikt nie spodziewał się tego co się wydarzyło. :)
~~
Witam na moim pierwszym blogu;) Mam nadzieję, że się wam spodoba;) Nowe rozdziały będą dodawane tak mniej więcej co tydzień;) Mam nadzieję że wam się spodoba;)
Buziaczki;**
Dziękuję Ci za poinformowanie mnie o swoim blogu, bo uwielbiam czytać nowe historie! Podziwiam też, że nadrobiłaś mojego poprzedniego bloga. Znając siebie, to pewnie mi by się nie chciało czytać tych 25 rozdziałów. Ale za to też Ci dziękuję! :) Domyślam się, że dziewczyny będą miały rok pełen wrażeń, nie tylko ze względu na zajęcia. Trochę tylko żałuję, że w Twoim rozdziale to Resovia wygrała z Jastrzębiem ;p Bo dla mnie Polskie Koksy to drużyna numer jeden! ;) Mila jak wypatrywała spojrzeń Bartmana! Ciekawe czym tak zainteresowały siatkarza ;) Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam, Embouteillages ;* ps.: nawiązując do Twojego poprzedniego wpisu, potwierdzam, że w sesji mam najlepszą wenę do pisania, nie do nauki oczywiście ;)
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuje Ci że zechciałaś czytać moje wypociny;* ja uwielbiam czytać skończone, bo nie muszę czekać na kolejny rozdział, a to czasem jest bardzo frustrujące;)) No ja całym sercem jestem za Rzeszowem;PP a co do wyniku, to turniej jest oparty na faktach, więc niestety Jastrzębie musiało przegrać też u mnie w opowiadaniu;)) no a dziewczyny będą miały bardzo ciekawy rok;))
Usuńhej! zapraszam na ósemkę na http://time-for-a-new-life.blogspot.com buziaki ;*
UsuńDziękuję za informację na moim blogu ;) Pierwszy rozdział mi się podoba i jestem ciekawa co takiego wydarzy się w tym Rzeszowie... :P Zapraszam na kolejny rozdział do siebie :) http://escapefromthememories.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń