piątek, 8 marca 2013

3



                Weekend zleciał mi pod znakiem książek. Połowę tego, co wypożyczyłam przeczytałam. W sobotę, z paczką chrupek siadłam przy radiu i słuchałam relacji z meczu. Strasznie mnie irytowało, że nie mogę zobaczyć, co oni tam wyprawiają na tym boisku. Przynajmniej mnie nie zawiedli i wygrali za 3 punkty. Do Zibiego nie zachodziłam, ponieważ najzwyczajniej w świecie się bałam. Nie jego, ale tej jego dziewczyny. Widziałam ich przez okno w sobotę po meczu i po tym, co usłyszałam na jej temat od Zbyszka, wolałam tam do nich nie zachodzić. Nawet po szklankę cukru.
                W niedzielę wzięłam się za naukę. Gdy już wszystko ogarnęłam, mogłam wrócił do moich książek. Około godziny 17 stwierdziłam, że przydałoby się pójść do kościoła, więc wybrałam się na 18. W drodze powrotnej zadzwoniła mama.  Po upewnieniu się, że jeszcze żyję rozłączyła się, bo mieli gości w domu. Po powrocie na mieszkanie zjadłam kolację i wzięłam długą kąpiel, po której szybko usnęłam.
                Rano obudził mnie sms. Popatrzyłam na zegarek, była dopiero 7, przede mną jeszcze dwie godziny snu. Przeczytałam smsa, który okazał się być od Bartmana „Hej, miałaś przyjść na kawę. Ja czekam z Asią, a Ciebie jak nie było, tak nie ma. ZB”. Powiedział jej o mnie? No ładnie, ciekawe ile zostało mi jeszcze życia. Nie zastanawiałam się nad tym, poszłam spać dalej.
                O 9 zadzwonił budzik, szybko się zebrałam i poszłam na uczelnię. Tak jak się tego spodziewałam, Emilka miała wściekłą minę. Ciekawe, ile zajmie mi ugłaskanie mojej przyjaciółki.
-Czy ty oszalałaś? Dlaczego nie odzywałaś się cały weekend? Ja pisałam, a ty nic! Myślałam już, że Cię kosmici porwali.
-Mówiłam Ci, że nie mam kasy. Jak się tak martwiłaś, to mogłaś zadzwonić.
-Tez nie mam kasy, zostały mi tylko darmowe sms. Kurde mogłaś znaleźć jakiś sposób, żeby się odezwać…
-Gadałam z Zibim. –przerwałam jej
-Co robiłaś?!
-Gadałam ze Zbyszkem Bartmanem, dalej tłumaczyć czy już doszło?
-Zgrywasz się.
-Nie zgrywam się, nawet mieszka w moim bloku.
-To teraz dojebałaś. Jak wymyśliłaś to tylko po to, żebym się na Ciebie nie darła, to Ci nie wyszło.
-Patrz.-pokazałam jej sms od niego. Jej oczy zrobiły się jak 5 złoty- Już mi wierzysz?
-O kurwa, szczęściara. No w czepku urodzona! Opowiadaj mi już tu wszystko.
Pół dnia jej opowiadałam jak się poznaliśmy i jak doszło do tego, że znalazłam się u niego w mieszkaniu. Chciała wyciągnąć ode mnie o czym rozmawiałyśmy, ale wiadomo że wszystkiego nie mogłam jej powiedzieć. Nie była z tego względu zadowolona, ale zaakceptowała ten fakt.
-Ty wiesz, że on mi pomógł pozbyć się w końcu Konrada?
-Taaa jak to?                                                                                                         
-Bo ten debil do mnie zadzwonił i Zbyszek sobie z nim pogadał. Już się nie odzywa od wczoraj a sama wiesz, że prawie co godzinę do mnie dzwonił, albo pisał.
-W końcu masz spokój. To kiedy znowu do niego idziesz?
-Nie wiem, ale raczej nie w najbliższym czasie.
-A niby dlaczego nie!!
-Jest u niego ta cała Aśka. A poza tym, mamy sporo nauki.
-Od kiedy ty się taka pilna zrobiłaś? Z tego co pamiętam, to ostatnio na naukę miałaś wyjebane.
-Przesadzasz, przecież wszystko zdałam w pierwszym terminie.
-Bo ja Cię do nauki zmusiłam.
-Marudzisz. Mila a gdzie ty idziesz? To chyba raczej nie twoje rejony.
-No nie, idę do Ciebie bo…bo musisz mi pożyczyć notatki.
-Notatki? Przecież to dopiero początek i jeszcze nie mamy żadnych notatek. No chyba że chcesz przerysować moje kwiatki i serduszka.
-No dobra, nie chcę żadnych notatek, ale zawszę mogę się z tobą przejść i Cię odprowadzić, żeby nic Ci się nie stało.
-Ta jasne, co ty taka dobra dla mnie nagle jesteś?
-Przecież ja zawsze jestem dla Ciebie dobra.
-Tak tak, przyznaj się. Tobie chodzi o Bartmana. Chcesz go zobaczyć.
-NO I CO Z TEGO?!
-Chodź głupku, ale na nic nie licz.
                Na mieszkaniu już czekały na mnie złe dziewczyny. Od nich też dostałam opierdol, że się nie odzywałam. Szybko opowiedziałam im, co się działo na weekendzie. Nie za bardzo wiedziały kim jest Zibi, więc Mila szybko je przeszkoliła. Chciały poznać tego (jak to stwierdziła Mila) wspaniałego siatkarza i kazały mi do niego dzwonić, a że doładowałam konto nie miałam jak się wymigać.
-No cześć, a jednak żyjesz. Dlaczego o się nie odzywałaś?
                Zjebka na początku? To w jego stylu.
-No przecież mówiłam Ci, że nie mam kasy na koncie i nie mam jak się z ludźmi kontaktować.
-A no tak, wybacz, zapomniałem. Co tam?
-Bo my tak sobie siedzimy na mieszkaniu i dziewczyny chcą poznać nowego sąsiada. Nie musisz się bać, one nie za bardzo wiedzą km jesteś. No może poza jedną, ale ona to nie stąd, więc nie będziesz się musiał przed nią chować na klatce. Aaaaaa
                Jeb, dostałam z całej siły w głowę. Tak, to musiała być Emila, bo siedziała z burakiem na twarzy.
-Oooo, słyszę, że już oberwałaś – zaśmiał się w głos – Ale sory mała, jutro jest mecz ze Skrą i siedzimy na Sali do późnych godzin, następnym razem wpadnę.
-Lepiej nie wpadaj, wystarczy że  przyjdziesz.
-Nie sądziłem, że jesteś taka zboczona.
-Marudzisz wiesz? Ja Ci przecież dobrze życzę.
-Tak, tak. A właśnie, będziesz jutro na meczu?
-Co ty, bilety rozeszły się jak świeże bułeczki. Dla mnie nawet okruchów nie było. A poza tym, to o 18 mam zajęcia, na których muszę być. Potem z zaliczeniem może być problem, więc niestety, nie tym razem.
-Szkoda. Wiesz co ja kończę, bo się Kowal piekli, że nie trenuję. PA
-Sory dziewczyny, imprezy dziś nie będzie, Zbychu siedzi na sali i trenuje przed Skrą.
-No tak – wrzasnęła Emilia – jutro mecz, a my mamy zajęcia. Jaki ten świat jest nie sprawiedliwy.
-Spoko Mila, mamy tu coś na pocieszenie – powiedziała Patrycja wyciągając z lodówki butelkę czystej.
                Nasza mała impreza mieszkaniowa się rozkręciła. W pewnym momencie dziewczyny stwierdziły, że jest nudno i zadzwoniły po kolegów ze swoich uczelni. Oni oczywiście przyszli ze swoim asortymentem. Dziewczyny wszystkich przedstawili i rozkręciło się na dobre.

~~

Na samym początku chcę wam złożyć życzenia z okazji Dnia Kobiet;*** Żeby, każda z was znalazła tego swojego wymarzonego mężczyznę (może być siatkarz;D) 
Ah moja kochana Resovio, czy ty naprawdę chcesz, żebym kiedyś zeszła na zawał? Na samą myśl o tym 5 meczu serce mi przyśpiesz. Moje krzyki było chyba słychać na całej klatce, a współlokatorka utwierdziła się w przekonaniu, że jestem nienormalna:D Ale to nic, ważne że chłopaki wygrali ten mecz i są w półfinałach. Tylko teraz szkoda mi chłopaków ze Skry, bo było widać, że walczyli. Jeszcze Jastrzębie które pokonało dziś Zaksę<3 Ah, kocham ten sport;)) 
Pozdrawiam was gorąco, i całuję;***

4 komentarze:

  1. oho, Mila trochę zazdrosna? :P Sama bym pewno była :) Impreza studencka pod koniec rozdziału? Jeszcze trochę i mam nadzieję, że sama doświadczę nie jedną taką :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy rozdział :) http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/

      Usuń
  2. O tak! Jastrzębie pokonało Zaksę, Delecta Resovię. Czy może być piękniejsze zakończenie weekendu? Chyba jedynie taka imprezka jaką zorganizowały sobie dziewczyny mogłaby mi jeszcze bardziej poprawić humor! Haha! Ja wiedziałam, że Emila nie przepuści okazji i będzie chciała poznać Zbysława osobiście! W końcu nie ma się co dziwić! Ja jakbym miała takiego sąsiada to bym cały czas biegała cukier pożyczyć, chociaż nie słodzę ;p coś mi się wydaje, że ZB odegra poważniejszą rolę w życiu dziewcząt. ekhem! Bartman powiedział Aśce o spotkaniu z sąsiadką? Nie wierzę! Pozdrawiam, Embouteillages ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam serdecznie na parszywą dwunastkę na http://time-for-a-new-life.blogspot.com/ Buziaki, Embouteillages ;*

      Usuń