piątek, 1 marca 2013

2b



‘Żyje się raz’ pomyślałam i zapukałam. Kamień z serca, to było tu. Otworzył mi Zbyszek, który znowu gadała przez telefon. Ale on jest rozchwytywany.
-Tak mamo, dobrze się odżywiam. Tak, jak coś to zadzwonię, na pewno. Przecież wiesz, że jak coś się dzieje, to się pierwsza o tym dowiadujesz. Mamo słuchaj muszę kończyć, bo mam gościa. Nie, to nie Asia. Dobra, dobra. Pa.
-Mamuśka?
-Tak, twierdzi, że za rzadko się do nich odzywam.
-Znam to dobrze. Aż dziwne, że jeszcze do mnie dziś nie dzwoniła.
-Martwi się. Ty mi lepiej powiedz co to za spóźnienie? Gdyby nie ten telefon, to bym po Ciebie poszedł.
-A bo dziewczyny mnie zatrzymały.
-To jednak nie mieszkasz sama. –zaczął się śmiać – Musiałyście wymienić ploteczki z całego dnia?
-No mieszkam z koleżankami, przynajmniej się nie nudzę na mieszkaniu. A co do plotek to nie zdążyłyśmy, bo bałam się, że po mnie przyjdziesz i  zrobisz mi obciach na cały blok.
-Jakiego obciachu, wszystkie sąsiadeczki by Ci zazdrościły. Już mnie jedna na obiad zapraszała, dziwna baba.
-Ta z 2 piętra? Niska, gruba, z żółtymi włosami?
-Tak, ta sama.
-To masz szczęście, że Cię lubi, bo nas nie bardzo. Ostatnio zrobiła nam awanturę.
-Za głośna parapetówka?
-Właśnie żadnej imprezy jeszcze nie było, i po tym co się dzieje raczej nie będzie. Po prostu nie pasowało jej to, że po 22 rozmawiamy, niby jej to bardzo przeszkadza, bo nie może spać. 
-A już myślałem, że zrobiłyście jakąś szaloną imprezę i nawet sąsiadów nie zaprosiłyście, już miałem się obrażać. Jaka kawę pijesz?
-Rozpuszczalną z mlekiem. Spoko, impreza kiedyś tam będzie, bo dziewczyny coś planują a na liście gości się znajdziesz jak będziesz grzeczny.
-Ja zawsze jestem grzeczny.
-I zawsze wpadasz na biedne dziewczyny na ulicy? Co na to powie twoja dziewczyna jak się dowie?
-Oj, może lepiej nie mówmy jej jak się poznaliśmy, bo będzie awantura.
-Aż taka zazdrosna?
-Odkąd przeprowadziłem się do Rzeszowa to się wszystkiego czepia, ale jak przyjeżdża to jest wszystko ok. Ciacho?
-A poproszę, może jedno ciacho mi nie zaszkodzi.
-Jesteś na coś chora? Cukrzyca?
-Hahahah nie, po prostu dbam o linie. Aleś wymyślił.
-O linię! Dziewczyno, przecież ty jesteś chuda, normalnie sama skóra i kości.
-Ta jasne, a jak tak dalej pójdzie to się w drzwiach nie zmieszczę. Będę brzydka i gruba.
-To wasze babskie gadanie. Czasem mam tego dość.
-Nie ty jeden.
-Co twój chłopak też nie może już tego słuchać?
-Ja nie mam chłopaka.
-Co? Taka ładna dziewczyna i sama jesteś? Ale zapewne masz tam kilku amantów.
-Nikogo nie ma i dobrze mi z tym.
-Jak dobrze? Nie uwierzę w to, że nie masz kogoś na oku.
-Nie mam, to takie dziwne?
-Tak, bardzo.
-Ale się uczepiłeś. Jak rzep psiego ogona. Jeszcze nie urodził się taki, co by mi dogodził.
-Ooo widzę, że trafiłem w czuły punkt. Zamieniam się w słuch, opowiadaj kto tak zalazł Ci za skórę.
-Może ty najpierw opowiedz, coś ty zrobił tej swojej Aśce, że jest taka zazdrosna o Ciebie.
-OK, zarządzam godzinę szczerości, ty odpowiadasz na wszystkie moje pytania, a ja na twoje.
I takim oto sposobem wplątana zostałam w tą chorą zabawę. Po dwóch godzinach znałam całą historię miłości Bartmana i sporo szczegółów z jego dalszej przeszłości. Swoją drogą, niezły z niego jest gagatek. On też się dowiedział paru rzeczy o mnie. Był w ciężkim szoku, jak się dowiedział, że jeszcze nikogo nie miałam, ale w sumie był ze mnie dumny. HA chyba urosłam w jego oczach. Po tych prawie 3 godzinach naszej znajomości czułam się tak, jakbym znała tego człowieka z pół mojego życia. Kończąc drugą kawę usłyszeliśmy dzwonek czyjegoś telefonu.
-To mój. –powiedziałam
-Tu leży, łap.
-O kurwa… No lepiej być nie mogło.
-Mamuśka?
-Gorzej, to Konrad…
Konkretyzując. Konrad to chłopak z którym kiedyś chodziłam, ale nie za długo, bo przyłapałam go na zdradzie. Od jakiś dwóch miesięcy wydzwania do mnie twierdząc, że to był błąd, że tylko mnie kocha, że jestem miłością jego życia itp.
-Pobawimy się trochę z nim? –zapytał Bartman z szatańskim uśmiechem
-Co masz na myśli?
-Daj telefon to zobaczysz.
                Podałam mu go niechętnie. Ale może w końcu Konrad się ode mnie odczepi. Byłam tylko ciekawa, co Zibi planował.
-Halo.
-Włącz głośnik.- szepnęłam. Zrobił to
-Mela?
-Nie
-Kto mówi?
-Chłopak Amelki
-Jak to chłopak?! Nic mi nie mówiła. Daj mi ją do telefonu. To musi być jakieś nieporozumienie, my się KOCHAMY!!
-Koleś, albo się odczepisz od niej, albo skończy się dzień dobroci dla zwierząt.
-Ale..
-Żadne ale. Jak się dowiem, że do niej dzwoniłeś, zaczniemy inaczej rozmawiać. Kapujesz?
Żadnej odpowiedzi, Kondziu chyba się przestraszył. Zbyszek oddał mi telefon z triumfalnym uśmiechem.
-Powinno zadziałać. –wyszczerzył zęby
-Zapewne podziałało, dzięki Zibi.
-Nie ma sprawy. Jak będzie jeszcze raz dzwonił, to mi powiedz, i inaczej się z nim rozprawię. Nikt nie będzie nękać mojej nowej sąsiadki.
-Ha ha, dzięki, ale myślę, że następnego razu nie będzie. Wiesz co, ja chyba pójdę do siebie, bo już późno.
-Jakie późno jest dopiero… 21, o kurwa jak ten czas szybko zleciał.
-No właśnie, a ty masz jutro mecz.
-No tak, mecz. Będziesz?
-Tym razem nie.
-Tym razem?
-Byłam ostatnio na turnieju.
-No tak!-krzyknął- wiedziałem że skądś Cię kojarzę.
-Słucham?
-Byłaś z koleżanką i strasznie głośno nam kibicowałyście.
-O fuck!!-kolejny burak tego dnia? Challenge accepted – Serio było nas słychać? Chyba zaraz zapadnę się pod ziemię.
-Byłyście super. Przy was to klub kibica może się schować. Chciałem nawet z Igłą dać wam jakieś upominki, ale po meczu już was nie było.
-Byłyśmy. Zdjęcia robiłyśmy na dole.
-Aaaa, o tym nie pomyślałem. Słit focie z siatkarzami?
-No pewnie.-Zaczęliśmy się razem śmiać
15 minut później już siedziałam na mieszkaniu z numerem telefonu do Zibiego i z wielkim kawałkiem ciastka. Sam też ma mój nr telefonu, bo jak stwierdził: „Jesteś taka zakręcona, że sama to ty na kawę nigdy nie przyjdziesz”. Kładąc się spać zaczęłam zastanawiać się, co na to powie Mila. Poznałam jej ukochanego siatkarza, a nawet lepiej, byłam u niego na mieszkaniu i mam do niego numer. Chyba zje mnie z zazdrości. Założę się, że każe mi obiecać, że poznam ją z nim w najbliższym czasie. Cała Emilka. Rozmyślając nad wydarzeniami tego dnia odpłynęłam, nawet nie wiem kiedy usnęłam. 

~~

Tak wiem, miałam dodać wcześniej, a dodałam później niż zwykle. Ale ostatnio z niczym się nie wyrabiam. Ciężko po feriach wrócić do codziennych zajęć, a uczelnia w niczym nie pomaga;) No ale mam nadzieje, że będzie coraz lepiej;) Buziaczki;**

4 komentarze:

  1. Fajny rozdział :) Dzięki tej "godzinie szczerości" dużo się o sobie dowiedzieli. Teraz tylko czekać jak dalej rozwinie się akcja :P Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też chcę mieć takiego sąsiada! Dla takiego faceta z klatki byłabym w stanie nawet przekonać się do kawy! ;) No ja już się mogę tylko domyślać dlaczego Aśka jest o niego zazdrosna! Jak on tak wszystkie potrącone na ulicy panie na kawki zaprasza, to ja się nie dziwię! ;p Zibi! Jesteś moim mistrzem za spławienie Kondzia! Tego się chłopina nie spodziewał ;) Dobrze, oby się odwalił raz na zawsze ;) Zagłuszyć klub kibica? No to ja widzę, że dziewczęta mają mocne głosiska! Emilka ją pokroi za to, żeby mogła poznać Zbycha. Oby ich znajomość się niedługo rozwinęła! Pozdrawiam, Embouteillages ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na jedenastkę na http://time-for-a-new-life.blogspot.com/ Buziaki, Embouteillages ;*

      Usuń
  3. Wracam z nowym opowiadaniem. Jeśli będziesz miała ochotę to gorąco zapraszam! :) http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń