‘Żyje się raz’ pomyślałam i
zapukałam. Kamień z serca, to było tu. Otworzył mi Zbyszek, który znowu gadała
przez telefon. Ale on jest rozchwytywany.
-Tak mamo, dobrze się odżywiam. Tak, jak coś to zadzwonię,
na pewno. Przecież wiesz, że jak coś się dzieje, to się pierwsza o tym
dowiadujesz. Mamo słuchaj muszę kończyć, bo mam gościa. Nie, to nie Asia.
Dobra, dobra. Pa.
-Mamuśka?
-Tak, twierdzi, że za rzadko się do nich odzywam.
-Znam to dobrze. Aż dziwne, że jeszcze do mnie dziś nie
dzwoniła.
-Martwi się. Ty mi lepiej powiedz co to za spóźnienie? Gdyby
nie ten telefon, to bym po Ciebie poszedł.
-A bo dziewczyny mnie zatrzymały.
-To jednak nie mieszkasz sama. –zaczął się śmiać –
Musiałyście wymienić ploteczki z całego dnia?
-No mieszkam z koleżankami, przynajmniej się nie nudzę na
mieszkaniu. A co do plotek to nie zdążyłyśmy, bo bałam się, że po mnie
przyjdziesz i zrobisz mi obciach na cały
blok.
-Jakiego obciachu, wszystkie sąsiadeczki by Ci zazdrościły.
Już mnie jedna na obiad zapraszała, dziwna baba.
-Ta z 2 piętra? Niska, gruba, z żółtymi włosami?
-Tak, ta sama.
-To masz szczęście, że Cię lubi, bo nas nie bardzo. Ostatnio
zrobiła nam awanturę.
-Za głośna parapetówka?
-Właśnie żadnej imprezy jeszcze nie było, i po tym co się
dzieje raczej nie będzie. Po prostu nie pasowało jej to, że po 22 rozmawiamy,
niby jej to bardzo przeszkadza, bo nie może spać.
-A już myślałem, że zrobiłyście jakąś szaloną imprezę i
nawet sąsiadów nie zaprosiłyście, już miałem się obrażać. Jaka kawę pijesz?
-Rozpuszczalną z mlekiem. Spoko, impreza kiedyś tam będzie,
bo dziewczyny coś planują a na liście gości się znajdziesz jak będziesz
grzeczny.
-Ja zawsze jestem grzeczny.
-I zawsze wpadasz na biedne dziewczyny na ulicy? Co na to
powie twoja dziewczyna jak się dowie?
-Oj, może lepiej nie mówmy jej jak się poznaliśmy, bo będzie
awantura.
-Aż taka zazdrosna?
-Odkąd przeprowadziłem się do Rzeszowa to się wszystkiego
czepia, ale jak przyjeżdża to jest wszystko ok. Ciacho?
-A poproszę, może jedno ciacho mi nie zaszkodzi.
-Jesteś na coś chora? Cukrzyca?
-Hahahah nie, po prostu dbam o linie. Aleś wymyślił.
-O linię! Dziewczyno, przecież ty jesteś chuda, normalnie
sama skóra i kości.
-Ta jasne, a jak tak dalej pójdzie to się w drzwiach nie
zmieszczę. Będę brzydka i gruba.
-To wasze babskie gadanie. Czasem mam tego dość.
-Nie ty jeden.
-Co twój chłopak też nie może już tego słuchać?
-Ja nie mam chłopaka.
-Co? Taka ładna dziewczyna i sama jesteś? Ale zapewne masz
tam kilku amantów.
-Nikogo nie ma i dobrze mi z tym.
-Jak dobrze? Nie uwierzę w to, że nie masz kogoś na oku.
-Nie mam, to takie dziwne?
-Tak, bardzo.
-Ale się uczepiłeś. Jak rzep psiego ogona. Jeszcze nie
urodził się taki, co by mi dogodził.
-Ooo widzę, że trafiłem w czuły punkt. Zamieniam się w
słuch, opowiadaj kto tak zalazł Ci za skórę.
-Może ty najpierw opowiedz, coś ty zrobił tej swojej Aśce,
że jest taka zazdrosna o Ciebie.
-OK, zarządzam godzinę szczerości, ty odpowiadasz na
wszystkie moje pytania, a ja na twoje.
I takim oto sposobem wplątana
zostałam w tą chorą zabawę. Po dwóch godzinach znałam całą historię miłości
Bartmana i sporo szczegółów z jego dalszej przeszłości. Swoją drogą, niezły z
niego jest gagatek. On też się dowiedział paru rzeczy o mnie. Był w ciężkim
szoku, jak się dowiedział, że jeszcze nikogo nie miałam, ale w sumie był ze
mnie dumny. HA chyba urosłam w jego oczach. Po tych prawie 3 godzinach naszej
znajomości czułam się tak, jakbym znała tego człowieka z pół mojego życia. Kończąc
drugą kawę usłyszeliśmy dzwonek czyjegoś telefonu.
-To mój. –powiedziałam
-Tu leży, łap.
-O kurwa… No lepiej być nie mogło.
-Mamuśka?
-Gorzej, to Konrad…
Konkretyzując. Konrad to chłopak
z którym kiedyś chodziłam, ale nie za długo, bo przyłapałam go na zdradzie. Od
jakiś dwóch miesięcy wydzwania do mnie twierdząc, że to był błąd, że tylko mnie
kocha, że jestem miłością jego życia itp.
-Pobawimy się trochę z nim? –zapytał Bartman z szatańskim
uśmiechem
-Co masz na myśli?
-Daj telefon to zobaczysz.
Podałam mu go niechętnie. Ale
może w końcu Konrad się ode mnie odczepi. Byłam tylko ciekawa, co Zibi
planował.
-Halo.
-Włącz głośnik.- szepnęłam. Zrobił to
-Mela?
-Nie
-Kto mówi?
-Chłopak Amelki
-Jak to chłopak?! Nic
mi nie mówiła. Daj mi ją do telefonu. To musi być jakieś nieporozumienie, my
się KOCHAMY!!
-Koleś, albo się odczepisz od niej, albo skończy się dzień
dobroci dla zwierząt.
-Ale..
-Żadne ale. Jak się dowiem, że do niej dzwoniłeś, zaczniemy
inaczej rozmawiać. Kapujesz?
Żadnej odpowiedzi, Kondziu chyba
się przestraszył. Zbyszek oddał mi telefon z triumfalnym uśmiechem.
-Powinno zadziałać. –wyszczerzył zęby
-Zapewne podziałało, dzięki Zibi.
-Nie ma sprawy. Jak będzie jeszcze raz dzwonił, to mi powiedz,
i inaczej się z nim rozprawię. Nikt nie będzie nękać mojej nowej sąsiadki.
-Ha ha, dzięki, ale myślę, że następnego razu nie będzie.
Wiesz co, ja chyba pójdę do siebie, bo już późno.
-Jakie późno jest dopiero… 21, o kurwa jak ten czas szybko
zleciał.
-No właśnie, a ty masz jutro mecz.
-No tak, mecz. Będziesz?
-Tym razem nie.
-Tym razem?
-Byłam ostatnio na turnieju.
-No tak!-krzyknął- wiedziałem że skądś Cię kojarzę.
-Słucham?
-Byłaś z koleżanką i strasznie głośno nam kibicowałyście.
-O fuck!!-kolejny burak tego dnia? Challenge accepted – Serio było nas słychać? Chyba
zaraz zapadnę się pod ziemię.
-Byłyście super. Przy was to klub kibica może się schować. Chciałem
nawet z Igłą dać wam jakieś upominki, ale po meczu już was nie było.
-Byłyśmy. Zdjęcia robiłyśmy na dole.
-Aaaa, o tym nie pomyślałem. Słit focie z siatkarzami?
-No pewnie.-Zaczęliśmy się razem śmiać
15 minut później już siedziałam
na mieszkaniu z numerem telefonu do Zibiego i z wielkim kawałkiem ciastka. Sam
też ma mój nr telefonu, bo jak stwierdził: „Jesteś taka zakręcona, że sama to
ty na kawę nigdy nie przyjdziesz”. Kładąc się spać zaczęłam zastanawiać się, co
na to powie Mila. Poznałam jej ukochanego siatkarza, a nawet lepiej, byłam u
niego na mieszkaniu i mam do niego numer. Chyba zje mnie z zazdrości. Założę
się, że każe mi obiecać, że poznam ją z nim w najbliższym czasie. Cała Emilka.
Rozmyślając nad wydarzeniami tego dnia odpłynęłam, nawet nie wiem kiedy
usnęłam.
~~
Tak wiem, miałam dodać wcześniej, a dodałam później niż zwykle. Ale ostatnio z niczym się nie wyrabiam. Ciężko po feriach wrócić do codziennych zajęć, a uczelnia w niczym nie pomaga;) No ale mam nadzieje, że będzie coraz lepiej;) Buziaczki;**
Fajny rozdział :) Dzięki tej "godzinie szczerości" dużo się o sobie dowiedzieli. Teraz tylko czekać jak dalej rozwinie się akcja :P Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa też chcę mieć takiego sąsiada! Dla takiego faceta z klatki byłabym w stanie nawet przekonać się do kawy! ;) No ja już się mogę tylko domyślać dlaczego Aśka jest o niego zazdrosna! Jak on tak wszystkie potrącone na ulicy panie na kawki zaprasza, to ja się nie dziwię! ;p Zibi! Jesteś moim mistrzem za spławienie Kondzia! Tego się chłopina nie spodziewał ;) Dobrze, oby się odwalił raz na zawsze ;) Zagłuszyć klub kibica? No to ja widzę, że dziewczęta mają mocne głosiska! Emilka ją pokroi za to, żeby mogła poznać Zbycha. Oby ich znajomość się niedługo rozwinęła! Pozdrawiam, Embouteillages ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam na jedenastkę na http://time-for-a-new-life.blogspot.com/ Buziaki, Embouteillages ;*
UsuńWracam z nowym opowiadaniem. Jeśli będziesz miała ochotę to gorąco zapraszam! :) http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń