piątek, 22 marca 2013

5



                Dzień na uczelni zleciał mi bardzo szybko. Wróciłam na mieszkanie i nawet nie wiem kiedy na zegarku pojawiła się godzina 17.50. Trzeba było wychodzić do Zbyszka. Strasznie bałam się tej wizyty, bo nie wiedziałam czego się spodziewać. Na przełamanie lodów kupiłam najlepsze wino, jakie znalazłam. Drzwi otworzył mi Zbyszek i z wielkim uśmiechem zaprosił do środka. Wchodząc, usłyszałam czyjeś śmiechy.
-Myślałam, że będziemy tylko my. – Powiedziałam z przerażeniem.
-Spokojnie, Igła Cię nie zje.
                Igła? Miałam zaraz poznać Krzysztofa Ignaczaka? Najlepszego libero na świecie? Ja chyba naprawdę urodziłam się w czepku. Weszłam do pokoju za Zbyszkiem, a wtedy rozmowa momentalnie ucichła. Joanna od razu zmierzyła mnie wzrokiem, chyba nie była zbyt zadowolona z mojej obecności, w przeciwieństwie do Ignaczaków, którzy uśmiechnęli się do mnie promiennie.
-To jest właśnie Amelia Abbb.. –przedstawił mnie Zbyszek, drapiąc się po głowie
-Abderman. Amelia Abderman.
-No właśnie, Abderman.
-Oj Zbyszek, chyba skleroza Cię już łapie.-powiedział rzeszowski libero- Sam się przedstawię, bo boje się, że już nie pamiętasz jak się nazywam. Krzysiek jestem, dla przyjaciół Igła, a to moja żona Iwona.
-Miło mi.
-To nam jest miło –do rozmowy wtrąciła się Aśka – Ja jestem Joanna, dziewczyna Zbyszka, ale to już pewnie wiesz.
-Krzysiu, musze Cię zmartwić. Ona doskonale wie kim jesteś. Nie potrzebnie się produkujesz.
-No nie mogło być inaczej, przecież każdy w Polsce wie, kim jest Krzysiu Ignaczak. – mówiąc to zrobił pozę a’la TopModel
-Matko, Krzysiek skończ, bo siare robisz. –powiedziała Iwona
-Dokładnie, jeszcze Mela pomyśli, że zadaje się z ludźmi specjalnej troski…
-Bartman, grabisz sobie. Policzymy się na treningu.
-Ohohoho, już się boję.
-Chłopaki skończcie już, bo naprawdę się kompromitujecie. Ja z Iwonką jesteśmy do tego przyzwyczajone, ale nasz gość może się przestraszyć i uciec stąd z płaczem.
-Dobrze kochanie –mówiąc to Zbyszek dał Aśce buziaka- To ja lepiej wino otworzę.
-Właśnie, wino. Ja przyniosłam, tak na dobry początek.
-Mniam, mniam. Moje ulubione.
-Krzysiek! Odejdź od tego wina. Ty nie pijesz kochanie. Dziś ja się alkoholizuje z dziewczynami, a ty odstawiasz mnie do domu.
-Ale…
-Żadne ale. Zbyszek lej nam do pełna.
                Wieczór mijał nam w świetnej atmosferze. Ignaczakowie traktowali mnie tak, jakby znali mnie całe życie. Bardzo swobodnie czułam się w ich towarzystwie. Wypytywali się mnie o różne rzeczy, między innymi skąd znam się z Zibim. Gdy on opowiedział jak doszło do tego, że się poznaliśmy, zobaczyłam jak twarz Aśki robi się czerwona ze złości. Zbyszek też to zauważył i szybko dodał, że wpadł na mnie, bo rozmawiał z Aśką, a wtedy nie zwraca na nic uwagi, tylko skupia się na swojej dziewczynie. Aśka chyba to łyknęła, bo się uspokoiła.
-Kochanie, ja Ci chyba muszę okulary kupić, żebyś już nie wpadał na tych biednych ludzi.
-Oj tak, Asia mogę dać Ci namiary na dobrego okulistę. -powiedziałam
-A dobry jest? Bo wiesz, nie chce żeby Zbysiu się kiedyś uszkodził przez tą jego ślepotę.
-Tak, dobry. Nawet w miarę tanio może załatwić denka. –zaczęłam się śmiać
-Oj, w jego przypadku to już chyba laska pozostaje- wtrącił się Krzysiek
-Związałam się ze ślepcem… No cóż, jakoś muszę to znieść- wszyscy wybuchliśmy śmiechem
-Już skończyliście się ze mnie śmiać?
-Nie kochanie, my dopiero zaczynamy.
                Po drugiej butelce wina miałyśmy już dość. Można powiedzieć, że lekko się wstawiłyśmy i miałyśmy dobre humorki. Pod wpływem Aśka nie jest taka zła i można się z nią zaprzyjaźnić. Zbyszek chciał mnie odprowadzić do mieszkania, bo stwierdził, że ledwo co stoję na nogach, ale ja się uparłam, że sama dotrę na mieszkanie. Ledwo co wyszłam z mieszkania, a już zaliczyłam glebę na klatce. Zaczęłam się śmiać na cały głos, a razem ze mną Iwona. Mimo moich sprzeciwów, Zbyszek wziął mnie na ręce, a Aśka dała mi buziaka na do widzenia. Chyba naprawdę mnie polubiła, albo to tylko wpływ alkoholu. Zbyszek zaniósł mnie do mieszkania, a Krzysiek Iwonę do samochodu.
                Kolejne miesiąc minął bardzo szybko. Po imprezie u Zbyszka wszystko było dobrze, nawet przez jakiś czas utrzymywałam kontakt z Aśką. Ze Zbyszkiem widywałam się regularnie, w miarę naszych możliwości. Mi zaczęły się różnego rodzaju kolokwia na uczelni i musiałam się uczyć, a on chodził na treningi przed kolejnymi meczami. Gdy znaleźliśmy czas na spotkanie, to rozmawialiśmy o wszystkim. Lubiłam te nasze rozmowy. Z biegiem czasu coraz rzadziej się spotykaliśmy, aż w końcu ograniczyliśmy nasz kontakt do jednego sms dziennie, że jeszcze żyjemy. Któregoś popołudnia minęłam się z nim na klatce, był strasznie przygaszony. Pytałam się go, co się stało, ale powiedział, że opowie mi gdy się spotkamy. Miałam do niego potem iść, ale oprócz nauki miałam na głowie jeszcze Maćka, z którym zaczęłam się spotykać. Nie powiem, było nawet miło. Do czasu. Pewnego dnia dostałam sms od niego, że bardzo mnie przeprasza, ale wraca do swojej byłej. Nie było mi jakoś szczególnie smutno w tego powodu, ale musiałam się komuś wygadać. Ponieważ nie było dziewczyn to zadzwoniłam do Zbyszka. Był na mieszkaniu. Wzięłam z lodówki 0,7 i do niego poszłam.
-Ooo, mała, czytasz mi w myślach. Tego było mi trzeba.
-Widzę, że nie tylko ja muszę się napić.
-Mela, stało się coś?
-Zbysiu, chyba zaniedbaliśmy trochę naszą przyjaźń.
-Trochę to mało powiedziane. Siadaj, opowiadaj, a ja idę po kieliszki.
                Opowiedziałam mu co się wydarzyło w moim życiu, od naszego ostatniego spotkania. Gdy dowiedział się, jak zachował się Maciek, stwierdził, że to idiota i zabronił mi się z nim spotykać. Po moim ‘opowiadaniu’ przyszła kolej na niego. Nie był chętny do zwierzania się, ale w końcu opowiedział mi, że rozstał się z Aśką, bo zdradziła go z jego starym kolegą. Popijając kolejny kieliszek wódki stwierdziliśmy, że mamy pecha do partnerów i kończymy ze związkami. Z każdym kolejnym kieliszkiem było coraz weselej. W połowie butelki byliśmy już nieźle wstawieni. W pewnym momencie Zbyszek przybliżył się do mnie na niebezpieczną odległość. Przewiercał mnie tymi swoimi zielonymi oczami. Zamurowało mnie, nie wiedziałam co zrobić. Milion myśli przetoczyło mi się przez głowę. Czy on musiał wszystko komplikować? Czy nie może zostać tak jak jest? A może jednak spróbować?
-Zbyszek, ja Ciebie przepraszam, ale ja nie mogę.-odskoczyłam od niego- Lubię Cię ale nie w taki sposób.
                Jego oczy nie wyrażały nic, ani smutku, ani złości. Nagle zaczął się śmiać.
-Chwała bogu!!
-Słucham?
-Melka, nie zrozum mnie źle, ale ulżyło mi. Kocham Cię, ale jak siostrę, i cieszę się, że ty nic do mnie.
-Kurde Bartman.
-No co, musiałem wiedzieć.
-Nie łaska było zapytać? A nie jakieś głupie podchody robisz.
-Oj mała nie denerwuj się. Przynajmniej teraz wiesz, że Cię nie pociągam.
-Wiedziałam to bez tego. A co by było, gdybym Cię jednak pocałowała?
-To bym Cię przeleciał, a potem bym urwał kontakt.
-BARTMANNNNNN!!!!
-Żartowałem. Nie wiem co bym zrobił, nie myślałem nad tym.
-Faceci…
-Nie marudź, tylko pij. Musimy opić to, że mam nową młodszą siostrę.
-Ale ja nie wiem, czy chce mieć takiego starszego brata…
-Nie masz wyboru mała. Właśnie zostałaś przygarnięta do rodziny Bartmanów.
                Reszta wieczoru minęła nam na omawianiu zalet i wad tego że zostaliśmy „rodzeństwem”. Śmiechu było co nie miara. Wódka skończyła nam się bardzo szybko i na moje nieszczęście Zbyszek usnął przy stole. Jakimś cudem udało mi się odprowadzić go do pokoju, a sama usnęłam u niego na kanapie.

~~

Z góry was przepraszam za ten rozdział. Jestem z niego zajebiście nie zadowolona, ale nie miałam pomysłu co w nim zmienić więc zostawiłam tak jak jest. Następny będzie lepszy:)  
Chcę też wam podziękować za te ponad 500 wyświetleń. I oczywiście prosić o komentarze tych co czytają a się nie ujawnili jeszcze;) Bardzo chętnie poznam wasze opinie na temat tego jak wam się podobają moje wypociny;) 
Kolejny weekend i kolejna dawka emocji. Najpierw JSW i ZAKSA a potem moja Resovia z Delektą. Komu kibicujecie? Bo ja oczywiście jestem za Jastrzębiem i Resovią;)) 
PS. Znacie jakiś dobry sposób na wenę? Bo mnie ostatnio opuściła;(

5 komentarzy:

  1. Ale ale ale jak to? Przyjaźń? To ja myślałam, że tu będzie prędzej czy później romans między nimi,a tu nic? A może jednak kiedyś tam coś będzie? :) Jestem bardzo ciekawa jutrzejszego spotkania o 14.30. Może być ciekawie, pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde. Też myślałam, że między nimi coś teges, ale widzę, że Mela zostawia Zbycha dla swojej przyjaciółki! ;) ja tam bym takim bratem nie pogardziła! Taki starszy brat zawsze ma fajnych kolegów! ;) Myślałam, że będzie jakieś grube spięcie z Joanną, ale na szczęście nie. Chociaż w tej sytuacji kiedy rozstała się z Bartmanem to już bez znaczenie ;) A Ignaczaki jak zwykle najukochańsi ludzie na świecie :)

    Ja jestem za Jastrzębiem i za Delektą. Jastrzębie to mój klub numer 1 :) Delekta i Resovia są dla mnie na "jednej półce" i generalnie wszystko mi jedno kto wygra, ale jeśli wygra Bydgoszcz, to będę mogła utrzeć nochala mojej przyjaciółce, a uwielbiam to robić!

    Sposób na wenę? Mam ich mnóstwo! ;p Jeden z nich do nadmiar nauki. Wtedy zawsze mam najlepsze pomysły, żeby tylko się nie uczyć. Jednak dla mnie najlepszy sposób to zły humor z domieszką depresji ;) Zawsze działa :)

    Buziaki, Embouteillages ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. http://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/03/siedem.html zapraszam na siódemkę ;D
    pozdrawiam poziomkowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam! :*
    Właśnie skończyłam z nadrabianiem i jestem zachwycona. Będę zaglądać. Jeżeli masz ochotę, to informuj mnie w Czytelniku. A teraz do rzeczy :D
    Mela to fajna, uśmiechnięta dziewczyna, więc nie dziwię się, że Zbyszek zdziwił się, że nikogo nie ma. Niech Aśka i Maciek radzą sobie sami, a Melce i Zibiemu będzie bez nich lepiej. Czekam na rozwój wydarzeń, np. jakiś mecz ;) Może Melka pozna innych siatkarzy, niż Igłę. Swoją drogą nie spodziewałam się tego po Aśce, ale cóż ... życie. Czekam na kolejny! Życzę Wesołych Świąt ;*
    Buziaki, Happiness ;*

    OdpowiedzUsuń