piątek, 29 marca 2013

6



                Poranek po takiej nocy był dość ciężki. Obudził mnie Bartman, który próbował usiąść na kanapie.
-Uważaj, ja tu jestem!
-Mała, możesz mi powiedzieć jak się znalazłem w łóżku? Bo pamiętam tylko tyle, że piliśmy.
-Zaprowadziłam Cię tam.
-Sama?
-A widzisz tu gdzieś jakieś krasnoludki?
-Bardzo źle było?
-Jakoś dałam radę, ale za kolorowo to nie było. Jesteś ciężki jak stado słoni, a pod wpływem alkoholu zrobiła się z Ciebie taka ciepła masa.
-Przepraszam.
-W ramach rekompensaty przynieś mi wody i zejdź w końcu z moich nóg, bo mi je zgniatasz.
-Ciebie też tak suszy?
-TAK! Dawaj tą wodę.
-Idę, idę.
                Po wypiciu pół litra wody, mogłam powoli zacząć się zbierać. Dobrze, że była sobota i nie było dziś zajęć. 
-Mela, co się właściwie w nocy działo, bo mało co pamiętam.
-Serio nie pamiętasz? No przecież nie wypiliśmy dużo, a taki chłopa jak ty, to powinien się dobrze trzymać po tak małej ilości alkoholu.
-Połowę nocy pamiętam SIOSTRA. Bardziej mnie interesuje, co się działo po tym, jak zostaliśmy rodzeństwem. A co do alkoholu, to ja wcześniej wypiłem jeszcze trzy piwa.
-Oj już się nie tłumacz. Cienias jesteś i tyle. A w nocy nic się nie działo poza tym, że odleciałeś przy stole. Śmialiśmy się tylko.
-Mała, nie przeginaj. Lepiej zrób bratu kawę.
-Zbyszek,  nie masz dziś treningu?-krzyknęłam z kuchni
-O fuck!!  Która godzina?
-11.50
-Za 10 minut mam być na hali -krzyknął i zaczął biegać po mieszkaniu w poszukiwaniu rzeczy na trening.
-Brat, ty lepiej zostań w domu. Ledwo co na nogach stoisz, nie mówiąc już o odbijaniu piłki…
-W sumie… Czekaj dzwonie do Igły. Siedź cicho, nie może Cię usłyszeć.
Jak powiedział tak zrobił. Krzysiek odebrał dość szybko.
-Bartman, do cholery jasnej! Gdzie ty jesteś? Miałeś być dziś wcześniej.
-Krzysiu, nie dam rady. Coś mnie rozkłada, nie mogę wstać z łóżka. Ledwo co mówię.
-No właśnie słyszę, że coś z tobą nie tak. Gdzieś ty się tak załatwił.
-A trudno o przeziębienie jak po treningu wychodzi się z mokrą głową?
-A ja Ci mówiłem kaleko, że będziesz chory. Tak to jest, jak się mądrych ludzi nie słucha. Dobra załatwię jakoś sprawę u Kowala, a ty weź coś i szybko wracaj.
-Mądrych? Chyba sobie ze mnie żartujesz. Mela mi zaraz coś przyniesie i jutro już przyjdę. Dzięki Krzysiu.
-Ładnie to tak kłamać?-zapytałam
-No przecież nie powiem mu, że mam kaca. Życia bym potem nie miał.
                Przez kolejne tygodnie byłam wykorzystywana przez Bartmana na każdym kroku. Słyszałam tylko: „przynieś mi to”, „kup mi tamto”. Znalazł sobie osobę ‘przynieś, podaj, pozamiataj’. Ale ja nie byłam mu dłużna.  Przesiadywałam u niego całymi dniami, ponieważ jego wiecznie nie było na mieszkaniu, a ja potrzebowałam cichego miejsca do nauki. Przy okazji wyjadałam mu wszystko z lodówki. Wieczorami rozsiadaliśmy się przed jego plazmą i oglądaliśmy filmy, zajadając się popcornem.  Wyciągnęłam też od niego bilety na mecz z Politechnika Warszawską, na który poszłam z Milą. Po meczu Zbyszek chciał poznać nas z chłopakami z drużyny, ale Mila musiała szybko wracać na mieszkanie, więc poszłam z nią.
                Na początku grudnia miałam urwanie głowy na uczelni. Nie miałam czasu nawet zjeść. Pewnego dnia postanowiłam, że wykąpie się wcześniej i pouczę się pod kołderką. O jak się myliłam. Ledwo co wróciłam do pokoju z łazienki, a dostałam smsa.
‘Mela!!! Przynieś mi cukier!’
‘Bartman!!!!’
‘Proszę (tak dla jasności, w tym momencie robię oczy kota ze Shreka)’
‘Ja Cię kiedyś zamorduje! Za 15 minut przyjdę.’
                Po szybkim wysuszeniu włosów i narzuceniu na siebie bluzy Zbyszka, którą niedawno mu zabrałam, wzięłam cukier i ruszyłam w kierunku jego mieszkania. Weszłam bez pukania, bo ostatnio tak mam w zwyczaju i zaczęłam się na niego drzeć.
-Bartman! Czy ja mam napisane na czole sklep, lub coś w tym rodzaju?  Masz szczęście, że to tylko spożywka,  bo z gumkami Ci na pewno nie pomogę.
                I w tym momencie weszłam do salonu. Zamurowało mnie. Zbyszek nie był sam. Odwiedziło go kilku kolegów, ale za to jakich. Na kanapie siedział Igła z Pitem, Kosokiem i Kurkiem. W fotelach rozsiadł się Zbyszek i Kubiak. Wszyscy byli dość rozbawieni moimi słowami.
-Mała nie martw się, o to sam się postaram.-wstał i podszedł do mnie-Chłopaki, to jest właśnie Mela, moja siostra, więc trzymać się od niej z daleka.
-Melka!! Nareszcie, tego się pić nie da bez cukru. Gorszej herbaty w życiu nie piłem-nim się obejrzałam Igła podleciał do mnie i zabrał cukier.
-Do usług. Krzysiu, ja wiem chyba dlaczego ta herbata nie jest dobra. Ten Pajac zaparzył Ci moją herbatę odchudzającą…
-CO?! Bartman ty mnie chciałeś otruć?
-UPS…
-Ja Ci zaraz dam ups.-Krzysiek rzucił się na Zbyszka, ale nie zdążyć go złapać, bo ten schował się do łazienki. -Długo tam nie posiedzisz Bartman, a jak wyjdziesz to się policzymy. A ty co tak stoisz Amelko, siadaj. Chłopaków chyba kojarzysz.
-Tak, tak, ale ja wam nie będę przeszkadzać. Wracam do siebie.
-Nigdzie nie idziesz, co tam sama będziesz robić. Posiedzisz z nami, pogadamy i pośmiejemy się z tego Pajaca.
-Nie sama, bo są dziewczyny Krzysiu. Mam trochę nauki, więc miło było, ale..
-Jeszcze zdążysz się pouczyć-do rozmowy wtrącił się Kubiak, który wstał i złapał mnie za rękę-Siadaj i opowiedz nam skąd Zibi ma taką ładną siostrę.
                Mówiąc to pchnął mnie na kanapę. Wylądowałam między Piotrkiem i Bartkiem. Zanim zdążyłam cokolwiek  powiedzieć, Igła zaczął opowiadać jak się poznaliśmy. Mówił to tak, że wszyscy śmiali się na całego, a ja spaliłam buraka. Chłopaki wręcz wgapiali się we mnie, a ja momentalnie przypomniałam sobie jak wyglądam. W tym momencie do pokoju wszedł Zbyszek z wódką.
-To co pijemy-powiedział to z wielkim entuzjazmem.
-O matko. Znowu? –powiedziałam to bez namysłu.
-Jak to znowu?-powiedział Kurek- Krzysiu chyba nie wiesz wszystkiego.
-Bartek, tu nie chodzi o to, że ja nie wiem wszystkiego, tylko o to, że pili beze mnie. Normalnie focha zaraz strzelę.
-Krzysiu wybacz, ale jak bym miała jeszcze Ciebie odprowadzać, to bym chyba ducha wyzionęła.
-Mała!!-krzyknął Bartman.
-Zaraz, zaraz, jak to odprowadzać?-zaciekawił się Misiek.
-Mela, jeszcze jedno słowo, a z nami koniec.
-Oj Zbysiu, ale ty nerwowy jesteś. Dobra nic nie powiem, a ty lepiej idź po coś do picia i oczywiście po kieliszki, bo picie z gwinta może źle się skończyć.
-Dobra, poszedł. Opowiadaj co tu się działo.
-On zaraz wróci, a to dłuższa historia. Opowiem wam jak uśnie. Krzysiu, ty chyba nie będziesz pił tej herbaty nie?
-Nie, nie będę i ty też. Z czego ty się chcesz odchudzać dziewczyno. Sama skóra i kości.
-Marudzisz, wiesz?
-On ma rację-powiedział Grzesiek- Ja tu zaraz powiem Zbyszkowi, że ma Ci to świństwo wyrzucić. A jak chcesz coś zmienić, to lepiej na siłownie, albo do parku biegać.
-Oszalałeś! Do parku? Tam gdzie tylu psychopatów? Jeszcze ją ktoś tam napadnie. Masz sama nie chodzić do parku Mela!
-Ale..
-Żadne ale. Jak już chcesz biegać, to dzwonisz po Pajaca, albo po któregoś z nas-wtrącił się Kurek.
-Dokładnie-odpowiedzieli chórkiem.
-O ile mi wiadomo to jest to nie możliwe, bo po pierwsze nie mam do was numerów, a po drugie Ty siedzisz w Jastrzębiu, a Ty w Moskwie. A właśnie, dlaczego Ty nie w Moskwie?
-Przyjechałem do lekarza z tą kostką, a przy okazji spotkać się z tymi facetami. Ale nie zmieniaj tematu.
-O czym mowa? Bo chyba nie jestem w temacie.- dopytywał się Zibi, który właśnie wrócił z kuchni.
-O tym, że Amelia chce się odchudzać.
-Ja Ci już coś kiedyś mówiłem na ten temat. Tą herbatę, już wyjebałem. Gdybym wcześniej wiedział co to jest, to już dawno byś jej nie miała.
-Mówiłem, najlepiej na siłownie wyrzeźbić ciałko.
-To jest dobry pomysł.
                Chłopaki przy wódce zaczęli wymyślać najróżniejsze rzeczy żeby odciągnąć mnie od odchudzania. Zgodnie przystali, że jak chce coś zmienić, to muszę zacząć się ruszać. I tu zaczęły się schody. Każdy miał inny pomysł na to, jak mogę pracować nad swoim ciałem i kondycją. Ja nie miałam prawa głosu. Po jakiejś godzinie zgodnie stwierdzili, że najlepszy będzie basen. Gdy w końcu udało mi się im powiedzieć, że ja już chodzę na basen, to stwierdzili, że to za mało raz w tygodniu i od następnego tygodnia zaczynam pływać z nimi. Już to widzę. Po wypiciu jednej butelki, zaczęli opowiadać kawały. Po paru minutach wszystko mnie bolało od śmiechu.
-Krzysiu skończ, bo ja już nie daje rady się śmiać.
-Poczekaj, teraz kolej Pajaca.
-Jakiego znowu Pajaca?!-oburzył się Zibi.
-No Pajac, dzięki Meli masz nową ksywkę-wyszczerzył się Kubiak.
-O nie!-tym razem to ja zabrałam głos- Pajac jest zastrzeżony, tylko ja mogę do niego  tak mówić.
-No właśnie, tylko siostra.
-Ale…
-Żadne ale. Moje i już.
-No niech Ci będzie.
                Zibi otworzył kolejną butelkę, a Igła zaczął opowiadać kolejne kawały. Po jakimś czasie Bartek nachylił się do mnie i zaczął mi się przyglądać.
-Ej, co jest? Brudna jestem czy co, że tak się mi przyglądasz?
-Amelka, mogę zadać  Ci jedno pytanie?
-Wal.
-Czy wy ze Zbyszkiem coś kręcicie?
-No przecież powiedział, że jestem jego siostrą. A o ile mi wiadomo kazirodztwo jest zabronione.
                Nie odpowiedział, tylko promiennie się do mnie uśmiechnął i wrócił do picia. Pod koniec drugiej butelki stwierdziłam, że pora się zmyć na mieszkanie, bo jeszcze trochę i będę musiała sama ogarniać to towarzystwo, a co jak co, ale nie miałam ochoty na dźwiganie tych słoni.

~~

Jak tak patrzę za okno to mam ochotę śpiewać kolędy, a nie święcić koszyczek... No ale cóż, i takie anomalie na tym świecie są potrzebne. 
To jest taki świąteczny post, więc chcę wam życzyć CIEPŁYCH i WIOSENNYCH świąt. No i żeby was za bardzo nie zlali w ten poniedziałek;)) Chodź w sumie dlaczego nie:P Jeszcze raz wesołych;**** 
Jastrzębie;( a tak bardzo wierzyłam w tych chłopaków. Przynajmniej Resovi się udało. Buziaczki;***

6 komentarzy:

  1. hahaha mega rozdział. Prawie cały się śmiałam. Poprawiłaś mi humor. Nie miałam już na nic ochoty, ani siły, a tu nowy rozdział! :) Czyżby Kurek chciał coś świrować do Meli? Wesołyych! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko ile się naśmiałam xd Towarzystwo do picia to miała zacne. Aż dziw bierze, że doszli do porozumienia i wybrali basen. Czy mi się wydaję, czy Bartek to coś ten ... tego? Niby mógł tylko chcieć poznać prawdę, ale jakoś wątpię. ;p Najważniejsze, że mini imprezka się udała ;d Czekam na kolejny! Wesołych Świąt! ;)
    Buziaki, Happiness ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu!!! Nie mogę się przestać śmiać. Dawno się tak nie ubawiłam... ;D
    Chciałabym ich kiedyś w realu zobaczyć pijanych ;D Nie wyobrażam sobie Igły pod wpływem jakichkolwiek używek ;) Rozdział naprawdę świetny! :)
    Czekam na więcej i życzę Wesołych Świąt!!!
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. matko! ja mnie by tak Bartman po sąsiedzku wykorzystywał to chyba bym go strzeliła w twarz tą szklanką cukru! oczywiście jeżeli chodzi o to co się tutaj wykroiło, mam na myśli imprezkę z gwiazdami polskiej siatkówki, to byłabym mu nawet wdzięczna. ale jego wykorzystywanie innych nie zna granic ;p Uśmiałam się dzisiaj przy czytaniu! Już sobie wyobrażam to konsylium nad figurą Meli! Ja to bym jednak wybrała bieganie niż basem, po pierwsze: nie trzeba się pokazywać w skąpym stroju, po drugie nogami umiem przebierać, a z utrzymaniem się na wodzie w moim przypadku jest krucho ;p Bartoszu, Bartoszu! Cóż to za podchody?! :) Buziaki, Embouteillages ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na piętnasty rozdział na http://time-for-a-new-life.blogspot.com/ Buziaki, Embouteillages ;*

      Usuń
  5. Dziewczyno jest godzina po 2:00.Powinnam już dawno iść spać,bo rano nie wstanę,ale gdy zaczęłam czytać to nie mogłam przestać. Musiałam doczytać wszystkie zaległe rozdziały. I nie żałuję,bo ten blog jest zaje**sty! :) A ten rozdział.... śmiałam się przez cały czas. Tekst z gumkami,nowa ksywka Zbyszka...no po prostu mistrzostwo :D Widzę że chyba Bartuś coś świruje do Melki. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    Mi również szkoda chłopaków z JW. Mieli sznasę w jednym z meczy i niestety nie wykorzystali jej. Trudno. Teraz walczą o trzecie miejsce i trzymam mocno kciuki za nich.....no i pozostała jeszcze ukochana Sovia. Ta to musi wygrać. Na Play Off nadeszła ich forma. Nie szło im w rundzie zasdniczej,za to królują teraz i tak aż do końca będzie. W końcu pokonali i Skrę i Delectę z którą 2 razy przegrała Zaksa to coś musi być na rzeczy....Pozstaje też zemsta za przegranie Pucharu i wyeliminowanie JW. Miał być taki ładny finał między tymi zespołami..... Kibice JW i Resovii muszą trzymać się razem :)

    OdpowiedzUsuń