Jest 19
stycznia i są moje 21 urodziny. Jest godzina 16.00, a ja siedzę sama, jak kołek
na mieszkaniu. Ja rozumiem, że w rekordowym tempie pokłóciłam się z
przyjaciółki, ale głupiego smsa mogliby napisać. No dobra, jeszcze ludzi z
którymi się pokłóciłam rozumiem, ale reszty nie. Moje wszystkie współlokatorki
zwinęły się z mieszkania zanim wstałam. Rodzicie nie dzwonili chyba od środy
lub czwartku. Siatkarze, oni mogli nie
wiedzieć, chodź Igła zarzekał się, że pierwszy złoży mi życzenia. No i Bartek.
Myślałam, że on będzie pamiętać. A jednak się myliłam. Żadna ważna dla mnie
osoba nie pokusiła się o to, żeby złożyć mi życzenia. Dostaje tylko życzenia na
facebooku od ludzi, z którymi nie utrzymuje kontaktu. No po prostu żyć, nie
umierać. Dobrze, że wcześniej zaopatrzyłam się w butelkę mojego ulubionego
wina, więc nie będzie tak nudno w ten dzień. Zrobię sobie maraton filmowy z
winem. A co, wolno mi. Nie będę się przejmować! Rozsiadłam się wygodnie na
łóżku z winem, chipsami i laptopem. Telefon leżał w pogotowiu koło mojej nogi,
chodź i tak nie wiem po co, jak wszyscy o mnie zapomnieli. Znalazłam na
Internecie jakąś komedie romantyczną, nalałam sobie wina do kieliszka i już
miałam zaczynać seans, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Tak się go
przestraszyłam, że przez przypadek oblałam się winem. Klnąc pod nosem udałam
się do drzwi. Gdy otworzyłam nikogo nie było. Rozglądnęłam się uważnie po
klatce, ale nikogo nie zauważyłam. Na wycieraczce leżało tylko wielkie pudło z
kokardą. Szybko je podniosłam i wróciłam do mieszkania. W środku była
karteczka: „Masz czas do 18. Pod blokiem będzie czekać na Ciebie taksówka.
Ubierz się w to;).” Odłożyłam kartkę na bok i szybko wzięłam do ręki materiał.
Okazało się, że jest to beżowa sukienka bez ramiączek. Była ona idealna pod
każdym względem. Kiedyś oglądałam ją w galerii, ale jak zobaczyłam jej cenę, to
szybciej wyszłam z tego sklepu niż tam weszłam. Zerknęłam na zegarek. Była
godzina 16.30. Miałam półtorej godziny na przyszykowanie się. Od razu wzięłam
się do roboty. Szybko pobiegłam pod prysznic i zabrałam się za poprawianie
mojej urody. Po godzinie byłam już gotowa. Zrobiłam sobie lekki makijaż,
podkręciłam włosy i wybrałam czarne dodatki do mojej nowej sukienki. Założyłam
jeszcze czarny żakiet i szpilki w tym samym kolorze. Uśmiechnęłam się bo była
godzina 17.50, a ja byłam już gotowa. Nieczęsto mi się to zdarza. Chwyciłam płaszcz
i już miałam wychodzić gdy dopadły mnie wątpliwości. Tak na dobrą sprawę nie
wiedziałam, kto przysłał mi ten prezent i gdzie mam się udać. Strasznie się
bałam, ale intuicja podpowiadała mi, że nie mam się czego bać no i byłam
strasznie ciekawa, co i kto się za tym kryje. Tak dla pewności wsadziłam do
torebki mój gaz pieprzowy, który dostałam od Zbyszka i wyszłam z mieszkania.
Pod blokiem stał duży czarny samochód. Zanim zdołałam się przyjrzeć, co to za
marka z samochodu, wysiadł jakiś facet ubrany w garnitur.
-Pani Amelia Abderman?
-Tak-powiedziałam niepewnie.
-Zapraszam do środka. Mam zawieźć panią na miejsce-uśmiechnął
się serdecznie.
-A mogę wiedzieć gdzie jedziemy?-zapytałam. Serce waliło mi
jak młotem.
-Niestety nic nie mogę powiedzieć. Dostałem takie polecenie.
Mimo
mojego strachu, wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy. Po jakimś czasie
zobaczyłam, że jesteśmy za Rzeszowem. Wkoło było ciemno, a my mknęliśmy w
nieznanym mi kierunku. Znowu dopadły mnie wątpliwości. Serce podeszło mi do
gardła. Szybko wymacałam w torebce gaz pieprzowy i już miałam zrobić awanturę
kierowcy, gdy samochód się zatrzymał. Rozejrzałam się szybko. Staliśmy pod
jakimś dworkiem za Rzeszowem. Kierowca wysiadł i szybko obszedł samochód, żeby
otworzyć mi drzwi. Przerażona wysiadłam z samochodu. Strasznie się bałam.
-Niech pani wejdzie przez te drzwi. Tam będzie ktoś na panią
czekał.
-Może mi pan powiedzieć co tu się dzieje?
-Niestety-uśmiechnął się tajemniczo.
-Aha. Dobrze, więc dziękuję za wszystko-uśmiechnęłam się i
niepewnie ruszyłam w stronę dużych drzwi.
W
połowie drogi drzwi do środka się otworzyły i wyszły dwie postacie. Nie
widziałam kto to, bo było strasznie ciemno. Z postury ciał wywnioskowałam, że
był to mężczyzna i kobieta. Chyba musieli się kłócić, bo strasznie wszystko
gestykulowali rękami i raczej mnie nie widzieli. Gdy podeszłam bliżej
rozpoznałam Emilię i Zbyszka. Nie powiem, trochę mi ulżyło. Kiedy znalazłam się
jeszcze bliżej, usłyszałam o czym tak dyskutowali.
-Bartman! Ja pierwsza gadam, bo ty jak zawsze wszystko
zepsujesz!-Krzyczała Emilka.
-Kobieto ja mam więcej do powiedzenia, niż ty-oburzył się
Bartman.
-Kurwa zrozum, że prędzej ucieknie, niż pozwoli Ci dokończyć
tą łzawą opowieść.
-A skąd masz pewność, że Tobie da dokończyć?-zirytował się
Zibi.
-Nie mam, ale jestem kobieta i załatwię to delikatnie. Znasz
plan?
-Pytasz mnie o to już chyba setny raz. Mimo tego co uważasz,
mam mózg i myślę.
-Z tym bym się kłóciła-uśmiechnęła się do niego szyderczo.
Słysząc
tą ich kłótnię zaczęłam się śmiać w głos. Jak od teraz tak będą wyglądać ich
rozmowy, to niezły kabaret będą mieli wszyscy dookoła. Gdy mnie usłyszeli od
razu popatrzyli w moja stronę. Na mój widok się uśmiechnęli.
-Mela!-krzyknęła Mila- Dobrze, że jesteś. Bałam się, że
wszystko olejesz i nie przyjedziesz.
-Miałam taki zamiar, ale ciekawość wygrała.
-Dziewczyny chodźcie do środka, bo tu jest strasznie zimno.
Zbyszek
otworzył drzwi i zaprosił nas do drzwi. Dzięki światłu, które wydostawało się
ze środka zauważyłam, że Emilia obdarzyła Zbyszka morderczym spojrzeniem.
Szybko weszliśmy do środka.
-Melka-zaczęła Mila- chcieliśmy Cię przeprosić. Ja chciałam
Cię przeprosić. Zachowałam się jak totalna idiotka. Mimo wszystko powinnam Ci
wszystko powiedzieć, a tego nie zrobiłam i strasznie Cię zraniłam.
-Mila..
-Daj mi dokończyć. Ja wiem, że ty się na mnie nie gniewasz i
takie tam. Ale chyba sama widzisz, że nie jest tak jak dawniej. Już ze mną tak
nie rozmawiasz, nie śmiejemy się, nie wygłupiamy na zajęciach a ja strasznie za
tym tęsknię. Zrobię wszystko, żeby to wszystko naprawić.
-Mila-rzuciłam się jej na szyję-tak strasznie za Toba
tęskniłam- samotna łza szczęścia popłynęła mi po policzku.
-Ja za tobą też-mocno mnie objęła.- Nie płacz głupku, bo Ci
makijaż spłynie-uśmiechnęła się do mnie.
-Oj tam. Powiedz mi, po co mnie tak wystroiliście?-zapytałam.
-Wszystko w swoim czasie. Teraz musisz jeszcze pogadać z tym
durniem.
Emilia
uciekła gdzieś z wielkim uśmiechem, a przede mną stanął Zbyszek. Mimo tego, że
dalej byłam na niego zła ucieszyłam się, że tu jest. Strasznie się stęskniłam
za tym olbrzymem.
-Melka, ja wiem, że jestem skończonym idiotą, debilem,
tchórzem, zerem i tym podobne. Emilia codziennie mi to mówi. Ja nie chcę
zaprzeczać bo wiem jak się zachowałem. Masz prawo być na mnie wściekła. Pewnie
chcesz wiedzieć, dlaczego tak postąpiłem.-Czekał na moja odpowiedź. Milczałam,
więc kontynuował.- Wtedy gdy to się stało, nie myślałem racjonalnie. Dostałem
to zaproszenie od Aśki i chciałem odreagować. Poszliśmy do tego klubu, a ja
zacząłem pić. Wiesz jak się wtedy zachowuję. Wszyscy się dobrze bawiliśmy, a
Emilka... Nigdy Ci tego nie mówiłem, ale ona spodobała mi się od początku. Ta
dziewczyna mnie zauroczyła. Byłem pijany i wiesz co z tego wyszło. Ja naprawdę
nie chciałem jej wykorzystać, ale po tym wszystkim przypomniała mi się Aśka i
się przestraszyłem, że znowu ktoś mnie skrzywdzi. Zachowywałem się jak idiota.
Skończyłem z tym i teraz próbuje to wszystko naprawić. Nie jest łatwo, ale się
staram. Kocham Cię i nie chcę Cię stracić.
Milczę.
Zatkało mnie to, co powiedział. W sumie ulżyła mi. Z jego słów wynikało, że nie
zrobił tego z premedytacją.
-Mela błagam powiedz coś, albo daj mi w mordę bo ja zaraz tu
zwariuję.
Patrzyłam
na niego. Widziałam jak niepewność go zżera. Nie miałam serca dalej trzymać go
w niepewności i rzuciłam mu się na szyję. Mocno mnie przytulił do siebie i
długo nie puszczał.
-Mela na serio mi wybaczasz?
-Chyba nie mam wyjścia. Stęskniłam się za tobą.
-Ja też Mała. Nie miał mnie kto besztać, za każdą głupotę
jaką zrobiłem.
-Oj tego chyba najbardziej mi brakowało-wyszczerzyłam się.
-No wiedziałem, że tylko do tego jestem Ci potrzebny.
-Jeszcze twoja pełna lodówka i żyć, nie umierać-pokazałam mu
język.
-No nie. Już wiem, gdzie mi jedzenie znikało-uśmiechnął się
do mnie promiennie. Brakowało mi tego.
-Dobra, teraz mi powiedz, co tu jest grane. Po co mnie tak
wystroiliście.
-Jesteś gotowa?
-Zbyszek, ja jestem gotowa już od jakiejś godziny.
-No to chodź-tajemniczo się do mnie uśmiechnął i pociągną za
rękę w stronę wielkich drzwi.
Gdy już
znaleźliśmy się przy nich staną przede mną
i położył mi dłonie na ramionach.
-Ufasz mi chodź troszkę?-zapytał.
-Tak troszkę-odpowiedziałam i wystawiłam mu język.
-No to super. Zamknij oczy i nie otwieraj, dopóki Cię o to
nie poproszę.
-Okej…
-Ale nie podglądaj!
-Dobra, dobra-zamknęłam oczy i czekałam na jego ruch.
Usłyszałam,
że otwiera drzwi i w tym samym momencie złapał mnie za rękę. Prowadził mnie przez
jakiś czas, a ja nie miałam pojęcia gdzie jestem. Nagle się zatrzymał i mnie
puścił. Czułam się dość dziwnie. Przez głowę przechodziły mi różne pomysły,
jedne gorsze od drugich. Strasznie nie lubię znajdować się w sytuacjach, w
których nie wiem co się wokół mnie dzieje.
-Mela, możesz już otworzyć oczy-krzyknął Zbyszek.
Po
słowach Zbyszka wszystko dzieło się w ekspresowym tempie. Bardzo powoli
otworzyłam oczy, a wszyscy zgromadzeni krzyknęli „Niespodzianka”. Byłam w
szoku. Byli tu wszyscy. Rodzice, dziewczyny z mieszkania, ludzie z uczelni i
siatkarze z partnerkami. O cholera, jest tu chyba cała Resovia! Szybko się
rozglądnęłam. Byliśmy w wielkiej sali. Gdy tak stałam i nie mogłam się ruszyć,
wszyscy zaczęli mi śpiewać „Sto lat”. Po zaśpiewaniu głos zabrał Igła.
-Dobra, koniec tego śpiewania. Czas na życzenia i prezenty-i
wyszedł przed szereg.
-Krzysiek-krzyknęła Iwona-ale ty wyrywny jesteś. Najpierw
rodzice.
-No dobra-zrobił nadąsaną minę. W tym samym czasie podeszła
do mnie mama z tata.
-Córuś, wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia i szczęścia-mama
przy okazji składania życzeń całowała mnie w policzki.
-Tak tak, najlepszego-dodał tata- no i fajnego chłopaka.
Amelko, nie chwaliłaś się, że masz TAKICH znajomych.
-No jak to nie? Przecież Ci mówiłam, że idę na sylwestra ze
Zbyszkiem.
-No tak, ale myślałem, że żarty sobie ze mnie robisz-tata
się do mnie uśmiechnął.
-Oj tatuś, tatuś.
-Meluś, mieliśmy Ci wcześniej złożyć życzenia, ale…-nie było
dane jej skończyć, bo znowu przed szereg wyszedł Igła.
-Tak, mieliśmy Ci wszyscy wcześniej złożyć życzenia, ale ten
Pajac nam zabronił-znowu nadąsana mina.
-Krzysiek!!
-Już się nie odzywam skarbie- wszyscy zaczęli się śmiać.
-I na czym ja skończyłam?-zapytała rozbawiona mama.
-Prezent-powiedział tata-proszę Amelko, to dla Ciebie. Tylko
bądź ostrożna.
Tata
dał mi małe pudełeczko. Od razu zaglądnęłam do środka. Były tak kluczyki do
samochodu.
-Dajecie mi samochód?!-zapytałam zszokowana.
-Tak, nie jakiś tam nowy, tylko stare seicento mamy. Jak
dasz radę go sama utrzymać jest twój.
-Tato, ten samochód jest zajebisty! Kocham was! Dziękuję!-rzuciłam
im się na szyje.
-Proszę bardzo-powiedział tata.-Twoja błyskawica stoi już
przed twoim blokiem.
-Chodź-mama powiedziała do taty- potem pogadamy, bo teraz
kolejkę blokujemy.
-Dobra, tylko przyjdź potem do nas-uśmiechnął się tata- nie
zapomnij o staruszkach.
-Nigdy-krzyknęłam za nimi.
-No Mela, teraz moja kolej-w końcu przyszedł do mnie
Krzysiek, a Iwona dała mu kuksańca w bok.-Oj, nasza kolej. Więc my życzymy Ci…-zrobił
długą pauzę i zaczął czegoś szukać w kieszeni. W końcu znalazł jakąś
karteczkę.-Mam!
-Krzysiek żartujesz?-zapytała zszokowana Iwona.
-Nie, przez jakieś dwa tygodnie spisywałem, czego chce jej
życzyć. A więc…
-Ile razy mam Ci powtarzać, że nie zaczyna się zdania od „a
więc”!!
-Oj no dobra. Amelko, życzymy Ci dużego domu z basenem,
super fury, męża tak przystojnego, zabawnego, inteligentnego, sprawnego,
uroczego, kochającego jak ja, zajebistych dzieci, super ciała po sześćdziesiątce,
zaliczenia tych studiów, pełnej lodówki, żeby wszystkie czekoladki szły w
cycki, lotu szybowcem, lotu w kosmos…-Krzysiek tak wyliczał chyba z 5 minut,
Iwona stała z taką miną jakby nie wierzyła, że wyszła za tego gościa kilka lat
temu, a ja stałam z nimi z uśmiechem od ucha do ucha.-Na koniec chcielibyśmy życzyć
Ci dużo, dużo zdrowia, no i cierpliwości do tego Pajaca.
-Krzysiu, mówiłam, że „Pajac” jest zastrzeżone-pogroziłam mu
palcem. – Oczywiście dziękuje wam za życzenia. Nie powiem były dość oryginalne.
-Masz tą kartkę na pamiątkę i masz jeszcze to.
-A co to jest?-wzięłam od niego torebkę z prezentem.
-Tu masz aparat, żebyś miała czym dokumentować zgony
Zbyszka.
-Ojejku, dziękuję. Nie trzeba było.
-Trzeba, trzeba. Jeszcze raz najlepszego Amelko-dodała Iwona
i dała mi buziaka.
Po
Ignaczakach przyszła kolej na innych siatkarzy i moich znajomych. Wszyscy chcieli
złożyć mi życzenia i dać prezent. Wątpię w to, że będę pamiętać, co od kogo
dostałam. W końcu znalazły się przy mnie dziewczyny z mieszkania. Patrycja i
Wiktoria od razu rzuciły mi się na szyje i zaczęły składać mi prawie tak samą
długą litanie życzeń jak Krzysiek, ale mimo ich starań Igły i tak nie pobiły. Gdy
już wypuściły mnie z objęć, podeszła do mnie Kaśka.
-Melka, najlepszego i… i przepraszam. Chyba się pomyliłam,
co nie często mi się zdarza. Postaram się zmienić nastawienie do nich.
-Kasia, nie masz za co przepraszać, martwisz się. Ja też się
martwię o Ciebie.
-Ale ja trochę przesadziłam.
-Oj, tylko troszkę-zaśmiałam się.
-Jak na razie odpuszczam, ale żeby nie było, będę miała ich
na oku.
-Nie byłabyś sobą, gdybyś nie miała ich na oku-zaczęłam się śmiać.
-A tu masz taki mały
prezencik od nas.
-A co to?
-Marudziłaś ostatnio, że zepsuła Ci się mp4, więc kupiłyśmy
Ci z dziewczynami nową.
-O kurde, taka jak chciałam. Dziękuje wam! Jesteście
najlepsze-wycałowałam je po kolei .
-Ej myślałem, że to my jesteśmy najlepsi-zapytał Zbyszek.
-No właśnie-powiedziała Mila.
-Wy też-dałam im buziaka.
-Potem pogadamy-zawołały dziewczyny.
-Dobra-zawołałam za nimi i zwróciłam się do Zbyszka i Emilki.-
Jesteście najlepsi, bo zorganizowaliście to wszystko.
-A to jeszcze nie koniec-wyszczerzył się Zbyszek.
-Jak to?-zapytałam zdziwiona.
-Mam dla Ciebie, przepraszam, mamy dla Ciebie jeszcze jeden
prezent-poprawiła się Mila, gdy zobaczyła minę Zbyszka.
-Nie trzeba było. Wy i tak dużo dla mnie zrobiliście.
Wnioskuje, że ta sukienka od was.
-Ode mnie-powiedział Zbyszek.
-Ale ja wybierałam, nie zapominaj.
-Dał bym sobie radę bez Ciebie.
-Jasne, potem Mela wyglądałaby, jak sierota w worku po
kartoflach.
-Ej przestańcie. Sukienka ładna, dziękuje wam obojgu.
-Tu masz jeszcze taki mały prezent ode mnie-Mila dała mi
małe pudełeczko, w którym była śliczna srebrna bransoletka.- Mam nadzieję, że
będzie Ci się podobać.
-Jest śliczna, dziękuję.
-Nie masz za co, a teraz kolejna niespodzianka. To jest prezent
ode mnie i od niego-pokazała na Zbyszka.
-On ma imię-oburzył się.
-Ej!-krzyknęłam.
-No dobra już koniec.
-To gdzie jest ta niespodzianka?
Nagle
przed oczami zrobiło mi się ciemno i usłyszałam czyjś głos.
-Tu.
Nie
wierze, ten głos. Tak bardzo blisko. To chyba jakiś sen, niech nikt mnie nie
budzi. Powoli się odwracam i go widzę. To naprawdę on, jest tu. Przyjechał na
moje urodziny. Niewiele myśląc rzuciłam mu się na szyję.
-Bartek!
-I znowu mnie tak witasz-mocno mnie przytulił.- Chyba się do
tego przyzwyczaję.
-Nie wierzę, że tu jesteś.
-Myślisz, że odpuściłbym sobie Twoje urodziny?
-Nie wiem, mam mętlik w głowie.
-Nie dziwie się, nieźle się spisali-pokazał na znikających w
tłumie Milę i Zbyszka.
-Tak. Zajebiści są. Choć nie wiem, jak oni tego razem
dokonali. Słyszałeś jak się kłócą?
-Teraz tu, to była mała, bardzo mała sprzeczka. Igła mi
opowiadał, że z nimi się nie da normalnie gadać, bo zaraz zaczynają sobie
skakać do gardeł. Aż dziw, że jeszcze się nie pozabijali.
-Nawet tak nie mów. Na długo przyjechałeś?
-Mam czas do środy.
-To zajebiście-uśmiechnęłam się.-Pewnie do domu pojedziesz?
-Tego jeszcze nie wiem. Rodzice nie wiedzą, że tu jestem.
-To dlaczego im nie powiedziałeś?
-Bo przyjechałem tu do Ciebie Amelko. No właśnie, my tu gadu
gadu, a ja Ci życzeń nie złożyłem.
-Bartek, nie musisz...
-Muszę, muszę są w końcu Twoje urodziny i to nie byle jakie
tylko „oczko” -usmiechnął się.
-Weź, czuje się tak staro.
-Głupoty gadasz, teraz wkraczasz w najpiękniejszy wiek. No
dobra, życzenia. Życzę Ci dużo szczęścia i miłości, zdrowia i radości.
-Bartek ale z Ciebie poeta..
-Nie przeszkadzaj mi-dał mi pstryczek w nos-Żeby nigdy uśmiech
nie schodził Ci z twarzy i… i wybiłaś mnie z rytmu i nie pamiętam co jeszcze.
-Przepraszam-zaśmiałam się.
-Masz za co-zaczął się śmiać-no nic wszystkiego najlepszego
Melka. No i dalej Ci życzę tego małego bonusa
od życia. A tu masz taki mały upominek ode mnie.
Podał
mi pudełko, w którym była zawieszka w kształcie piłki siatkowej.
-Bartek, to jest cudowne.
-Wiedziałem, że Ci się spodoba-uśmiechnął się.- Patrz, to się
tu otwiera i możesz sobie wsadzić tu jakieś zdjęcie, a nawet dwa-uśmiech
powiększał mu się z każdym słowem, tak samo jak mi.
-Dziękuję-mocno go przytuliłam.
Po
wszystkich życzeniach impreza rozkręciła się na dobre. Tańczyłam chyba ze
wszystkimi. Porozmawiałam też sobie dłużej z rodzicami. Tata był zachwycony
siatkarzami, chyba nawet znalazł wspólny język z Krzyśkiem, bo co go widziałam,
to za każdym razem z nim rozmawiał. W sumie to się nie dziwię, bo tata tak jak
Krzysiek uwielbia robić zdjęcia. Koło 22 podszedł do mnie Zbyszek ze swoim telefonem
i powiedział, że to do mnie. Okazało się, że to Misiek z Moniką. Złożyli mi
najserdeczniejsze życzenia i bardzo przepraszali, że nie mogli przyjechać, ale
Monikę rozłożyła grypa. Obiecali mi, że przy najbliższej możliwej okazji sobie
to odbijemy. Życzyłam Monice szybkiego powrotu do zdrowia i wróciłam do zabawy. To chyba żadna nowość,
że większość imprezy bawiłam się z Bartkiem. Koło północy rodzice zaczęli
zbierać się do domu.
-Może jeszcze trochę zostaniecie-prosiłam.
-Nie, czeka nas długa droga do domu. Tata chyba trochę
przesadził z alkoholem, ten Krzysiek trochę w niego wlał.
-Krzysiek lepiej nie wygląda-zaczęłam się śmiać.-Widziałam
Iwonę, była załamana, że będzie musiała go targać do domu.
-No ja muszę. Dobrze się bawiłam na tych urodzinach, tylko
szkoda że twój brat nie dał rady dojechać z Wrocławia.
-Dzwonił do mnie przedtem i przepraszał. Jemu się teraz
sesja zaczyna i się uczy. Nie mam mu tego za złe. Odbijemy sobie kiedy indziej.
-No dobrze córeczko, jedziemy a ty uważaj z samochodem. Nie
chce żeby coś Ci się stało.
-Nie stanie. Możesz być spokojna, ja ostrożnie jeżdżę.
-Ty ostrożnie? –wtrącił tata,
-Oj tam-zaśmiałam się.
-Dobra, dobra ja swoje wiem. Wiesz co? Podoba mi się ten
Twój chłopak.
-Mój co?-zrobiłam oczy, jak pięć złoty.
-No Bartek, nie udawaj, przecież widzę, jak na siebie
patrzycie.
-Mamo..
-Żadne mamo, ja swoje wiem. Jeszcze raz najlepszego
córeczko-dała mi całusa i wsiadła do samochodu.-Odwiedź nas za niedługo.
-Na pewno, zadzwoń jak dojedziecie-pomachałam jej. Mama się
do mnie jeszcze uśmiechnęła i pojechała.
Kurde,
aż tak to widać, że Bartek mi się podoba? Nie zastanawiałam się nad tym długo,
tylko wróciłam do środka. Po drodze minęłam kłócących się Mile i Zbyszka.
Stwierdziłam, że nie będę interweniować, bo to i tak nie ma sensu. Przy jednym
stole zobaczyłam dziewczyny ode mnie z mieszkania, więc do nich poszłam i
zaczęłam z nimi pić. Po jakiś 2 godzinach zaczął dzwonić mi telefon, więc
wyszłam na zewnątrz. Okazało się, że to mama z wiadomością, że już dojechali.
-To dobrze, że już dojechaliście.
-No nawet dobrze mi się jechało. Mela?
-Tak?
-Tacie też podoba się Twój nowy chłopak!
-Mamo!!-nie odpowiedziała, bo się rozłączyła, a ja się
zaczęłam śmiać. Kurde nawet tata?
-Co Cię tak śmieszy? I dlaczego wyszłaś bez kurtki?
Przeziębisz się-powiedział Bartek.
-Mama dzwoniła, że już dojechali, wyszłam tylko na chwilę.
-Masz-dał mi swoją kurtkę.
-A ty?
-Ja mam bluzkę z długim rękawem, nie tak jak ty-zaczął się
śmiać.- Więc powiesz mi co Cię tak rozśmieszyło?
-Mama-wystawiłam mu język.
-A dokładniej?-śmiał się.
-No bo ona uważa, że jesteśmy razem, tata też-o cholera, ja naprawdę
mu to powiedziałam? To chyba zasługa procentów w moim organizmie.
-I to takie śmieszne?
-To nie, ale to, że tacie się podobasz jest. Jemu nigdy nie
podobał się jakikolwiek chłopak, którego przyprowadzałam do domu. Nawet jak był
tylko kolegą.
-Aha, więc mamy już błogosławieństwo twoich rodziców?-zaśmiał
się i coraz bardziej się do mnie zbliżał.
-Ale jest mały problem, nie jesteśmy razem-zaczęłam się
jeszcze bardziej śmiać.
-Więc pora to zmienić-powiedział.
Po tych
słowach stanął na wprost mnie. Jedną ręką objął mnie w tali, a drugą złapał za
brodę i pociągną tak, że teraz patrzyłam prosto w jego oczy. Nie miałam gdzie
uciec. Zatraciłam się w tych jego niebieskich tęczówkach, a on bardzo powoli
przybliżał swoje usta do moich. Gdy w końcu złożył pocałunek na moich ustach
poczułam, jak przez moje ciało przechodzi prąd. Popatrzyłam na niego
zdezorientowana. On chyba tez to poczuł. Uśmiechnął się do mnie i tym razem już
pewniej mnie pocałował. Całował mnie zachłannie, a ja szybko do niego
dołączyłam. Zatracałam się w tym pocałunku razem z nim. W końcu oderwał się ode
mnie cały czas mnie obejmując. Popatrzył na mnie z wielkim uśmiechem.
-To jak? Zmienimy to i zostaniesz moją dziewczyną?
-Jeszcze pytasz?-zapytałam i znowu wbiłam się w jego usta.
~~
Pewnie chcecie mnie zabić za to, że kazałam wam tyle czekać na ten rozdział. W ramach przeprosin dodałam ten rozdział w całości (w pierwszej wersji miał on zostać podzielony na dwie części;)) Nie wiem kiedy dodam kolejny rozdział, ponieważ dla studentów zaczął się gorący okres przed sesją. Zaliczenie za zaliczeniem, kto studiuje wie o czym mówię. Postaram się zrobić to jak najszybciej, ale nic nie obiecuję;) Przepraszam tez za to, że ostatnio nic nie komentowałam, ale chce was zapewnić, że ze wszystkim jestem na bieżąco;) Postaram się poprawić;):*
Też nie możecie doczekać się pierwszego meczu? Ajjj, ja z niecierpliwością czekam na kolejny piątek;)
Buziaki;*
Do następnego;**
I jak tu nie kochać piątków, skoro zawsze dodajesz rozdział? :D
OdpowiedzUsuńMega mega mi się podoba. Chyba każda z nas ma marzenie, żeby przeżyć takie urodziny. A zwłaszcza zakończenie! :)
Jaaram się nimi!
Następny rozdział dodasz pewno po starciu z Brazylią, tak więc miłego kibicowania!
Buziaki :*
A żebyś wiedziała,że mam ochotę cię zabić. Jednak ciesz się,bo ten rozdział jest tak fantastyczny,że wynagrodził całe czekanie na niego :) Przez cały czas miałam uśmiech na twarzy :D Tak coś czułam,że oni coś dla niej szykują. Nikt nie złożył życzeń, wszyscy znikęli. Podejrzane to było.
OdpowiedzUsuńFajnie,że w końcu wyjaśniła sobie wszystko z przyjaciółką i ze Zbyszkiem...No i mam nadzieję,że będzie więcej rozmów pomiędzy Emilą i chłopakiem. Jak oni słodko się przekomarzają :)
Krzysiek! No po prostu nie byłby to on gdyby nie zrobił czegoś orginalnego :) Ahh ta żona jego. Jak ona z nim wytrzymuje? :D
Dziewczyna zapewne nie mogła sobie wymarzyć lepszego prezentu jak przyjazd chłopaka, a potem zostanie jego dziewczyną :)
Tak ja też nie mogę doczekać się piątku :) Całuję :*
Życzę oczywiście jak najlepiej zdania sesji :) Trzymam kciuki,bo wiem że ci się uda :)
No i do następnego. Mam nadzieję jak najszybciej :)
Zapraszam na nowy rozdział http//zaczac--od--nowa.blogspot.com :*
Usuńha! no takie rzeczy to ja rozumiem! wiedziałam, wszyscy wiedzieli, że ich do siebie ciągnie i to musiało się tak skończyć. taka niespodziewanka w sumie fajna rzecz, ale jak bym się stresowała, jakby mnie jakiś facet na odludzie wywiózł ;p Zibi i Mila to jeszcze będą razem, tak czuję w kościach. te ich sprzeczki to tylko przykrywka! :)
OdpowiedzUsuńIgła, duże dziecko ale i tak go uwielbiam :)
tym razem Cię nie zamorduje, spokojnie :)
Pozdrawiam, Emb. :)
http://time-forlove.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział.! ;)
ehh. jestem 2 rozdziały do tyłu, ale obiecuję, że nadrobię. ;D
nie komentowałam, ale wszystko czytałam! i jest super! i bardzo się cieszę, że wszyscy się pogodzili i mam nadzieję, że Zibi i Emilka sie zejdą :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
K.
PS. :)
Po dłuuugiej przerwie zapraszam na trójeczkę  http://us-against-the-world-xx.blogspot.com/2013/06/3-be-person-youve-always-wanted-to-be.html
Rozdział jest fajny ;)
OdpowiedzUsuńKażda dziewczyna marzy o przyjęciu- niespodziance zorganizowanych przez przyjaciół i rodzinę ;)
Zapraszam do siebie: http://otworz-sie-na-nowe.blogspot.com
Cudowny rozdział ;)) Chyba każdy marzy o takich urodzinach, jakie miała Mela, napewno ja :D mam nadzieję, że kiedyś się takich doczekam ;)
OdpowiedzUsuńŻyczenia Igły <3 GENIALNE ;)) Straszny miałam zaciesz, czytając ten rozdział, mam nadzieję, że kojeny będzie równie udany, jak ten :) co ja mówię.. wiem, że będzie! ;))
W końcu cały weekend czekam.
Tak przy okazji to udanej sesji, bez żadnych poprawek we wrześniu:))
Pozdrawiam ;*
PS. Mila z Zibim są udani. Podobno kto się czubi, ten się lubi ;)) może coś w tym jest :D
Nie no się tyle naśmiałam, że mnie ciut brzuch boli xd Może zacznę od imprezy urodzinowej, bo ona była tutaj tematem głównym. ;) Mila i Zibi spisali się na medal, a te wszystkie kłótnie mówią jedno - są dla siebie stworzeni, po prostu! :D Igła i jego życzenia powaliły na kolana i ja bym osobiście takie chciała! Do tego jeszcze ten aparat *.* O matko! Tyle prezentów nazbierała, że ledwo się do domu dostanie ;p Oczywiście żartuję.
OdpowiedzUsuńNo a nasz Bartuś, taki słodziaśny. :) Cieszę się z takiego obrotu sprawy. Mam nadzieję, że jak już wytrzeźwieją, to im się nie odwidzi to. ;p
No to tyle ode mnie! Życzę powodzenia, by sesja była zaliczona w całości!
Buziaki, Happiness ;*
Hejj :) Sorry że dopiero dzisiaj tu jestem ale wiesz jak to jest z czasem :) rozdział jest po prostu cudny :3 Te urodziny :))) Jeju też takie chcę. Trochę się dzisiaj uśmiałam czytając ten rozdział i muszę ci przyznać że poprawiłaś mi humor! ;3 A Igła i jego życzenie ! :))) MISTRZ :) Ta ostatnia akcja po prostu mistrzowska. Zakochałam się w niej i już przeczytałam 3 razy :D hehe ;) Ale ja już tak mam jak mi się coś spodoba :) Mam nadzieje że między nimi w końcu zacznie się układać :3 :D Czekam z niecierpliwością na kolejny o którym możesz mnie informować a tymczasem zapraszam do siebie na nowy rozdział :) http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że pozostawisz po sobie jakiś znak :3 ! :) Pozdrawiam ! :)))
http://4volleyball44.blogspot.com/
UsuńŚwietny, chyba jeden z najlepszych ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny a w wolnej chwili zapraszam do siebie
http://thiswonderfulworld0.blogspot.com/
Tak więc informuję :)
OdpowiedzUsuńZapraszam bardzo serdecznie na trzeci rozdział na przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
Dziękuję za miłe komentarze,
całuję, camilla.;*
No wreszcie coś się ruszyło! Świetny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział! ;)
http://time-forlove.blogspot.com/
Pozdrawiam ;D
Cześć, od razu przepraszam za spam. Chciałam zaprosić na moje nowe i krótkie opowiadanie
OdpowiedzUsuńhttp://smakgorzkiejzemsty.blogspot.com/ . Na razie tylko prolog i 1 wpis. Jeżeli nie zechciałabyś wpaść, bo kto wie ? Może wkręcisz się w tą historię, a jeżeli nie to zignoruj.
Jeszcze raz przepraszam
Pozdrawiam, bezduszna (:
Zapraszam do siebie na czwórkę "My heart is big, but you can not hold two.." na przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCałuję, camilla.;*
Mam nadzieję, że wszystko ok u Ciebie i po prostu pochłonęła Cię nauka na zaliczenia czy coś w tym stylu! ;)
OdpowiedzUsuń